logo
To my, rodzice, stawiamy dzieciom wysokie wymagania. fot. jackf/123rf
Reklama.

To my popełniamy błąd

"Jestem mamą siedmioletniej Zosi i coraz częściej przyglądam się temu, co robimy naszym dzieciom w imię 'dobrego startu w życie'. Zajęcia dodatkowe? To nie one są problemem. Problemem jesteśmy my – rodzice i presja, jaką nakładamy na nasze dzieci.

Zosia chodzi na akrobatykę. Robi szpagat w powietrzu, ćwiczy mostki i przerzuty. Patrzę na nią i zastanawiam się – po co jej to? Czy naprawdę musi trenować kilka razy w tygodniu pod okiem trenera? Przecież wystarczyłby jej rower i zwykła zabawa na podwórku. Ale czy dałam jej w ogóle wybór? Czy to naprawdę jej pasja, czy może tylko moje przekonanie, że warto próbować wszystkiego, rozwijać się i nie marnować czasu?

Mówi się, że kiedyś dzieci miały więcej swobody – trzepak, podwórko, spontaniczne zabawy. Dziś zamiast tego mamy grafik wypełniony po brzegi: basen, akrobatyka, angielski, pianino… Czy naprawdę chodzi o pasje naszych dzieci, czy może o nasze ambicje?

Chcemy, żeby były najlepsze, żeby miały lepszy start w życie, żeby sobie (i nam) kiedyś dziękowały. Tylko czy ktoś je pyta, czy w ogóle chcą tego wyścigu? Czy ktoś pyta, czy te zajęcia sprawiają im przyjemność? Nie. Zapisujemy je i wymagamy uczestnictwa. One chodzą i się nie sprzeciwiają. Ale dlaczego? Bo chcą, czy by nie sprawić nam przykrości?

Może bardziej niż zajęć z trenerem potrzebują po prostu luzu – miejsca na nudę, na zabawy z rówieśnikami, na bycie dzieckiem bez dorosłych wyznaczających im cele?

Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie przesadzamy. Może, zamiast obsesyjnie organizować czas naszym dzieciom, powinniśmy dać im więcej przestrzeni na odkrywanie świata po swojemu? Może warto zapytać siebie – czy naprawdę chodzi o ich dobro, czy o nasz własny spokój sumienia?".

Kiedy czytałam nadesłany list, w moich oczach pojawiły się łzy. W słowach naszej czytelniczki odkryłam mnóstwo życiowej prawdy, którą staramy się zataić. Tylko przed kim? Przed sobą czy naszymi dziećmi? Może czasami lepiej odpuścić i pozwolić dzieciom na "normalne" dzieciństwo, którego być może najbardziej potrzebują? Bez szpagatów w powietrzu, stania na głowie i hiszpańskiego?

Bardzo jestem ciekawa twojego zdania. Co o tym sądzisz? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: