logo
Apel do rodziców: „Proszę, nie świętujcie walentynek w sypialni!” EastNews/Adam Burakowski
Reklama.

Walentynki to czas, w którym zakochane pary wysyłają sobie serduszka, bukiety róż i kartki pełne miłosnych wyznań. Wiadomo, każdemu zdarza się chwilka romantyzmu, a co za tym idzie, może również pojawić się chęć... no, wiecie, zbliżenia się do siebie. Ale! Mam do Was jedno gorące, pełne troski i humoru, ale jednak poważne pytanie: czy naprawdę chcecie, by Wasze dziecko przyszło na świat w listopadzie?

Pozwólcie, że wyjaśnię. Ostatnie tygodnie jesieni to czas, kiedy rodziny w szpitalach są dosłownie zalane noworodkami. Mamy wtedy prawdziwy wysyp dzieciąt w okolicach listopada, a jak dobrze wiemy, to miesiąc pełen urodzin, które są bezpośrednim efektem... Walentynek. Tak, dobrze przeczytaliście – czasami zaplanowanie daty narodzin to bardziej kwestia kalendarza niż tylko i wyłącznie spontaniczności.

Może więc w tym roku zrezygnujcie z nadmiernego celebrowania Walentynek i po prostu pozwólcie sobie na chwilę odpoczynku. Co powiecie na wieczór z książką, kubkiem ciepłej herbaty i filmem, który przypomni Wam, że w miłości liczy się nie tylko ten jeden dzień w roku? Odpocznijcie i dajcie sobie szansę na porządną regenerację przed kolejnym intensywnym rokiem.

A jeśli walentynki spędzicie zupełnie inaczej, nic straconego. Zawsze możecie wpaść na pomysł stworzenia romantycznego „wzrostu” w innym miesiącu roku. Pamiętajcie, że tak zwany czas między porodówką a powrotem do „normalności” bywa wyzwaniem, a porody listopadowe to nie jedyny moment, w którym trzeba się wystrzegać zbyt bliskich kontaktów z kalendarzem!

Nie mówimy, żeby całkowicie rezygnować z romantyzmu, ale może na chwilę odłóżmy świętowanie walentynek na później? Przyszłe mamy Was za to pokochają. I może... ich dzieci już nie będą musiały świętować urodzin wśród bombek i choinkowych świecidełek.

Z miłością, ale z przymrużeniem oka.