O polityce i religii lepiej w towarzystwie nie dyskutować, bo takie rozmowy nigdy dobrze się nie kończą. Bo ile osób, tyle zdań, poglądów i opinii. Wychodzę z założenia, że każdy ma prawo myśleć i postępować tak, jak uważa za słuszne, a inni powinni to uszanować. Tymbardziej jeśli odmienne poglądy mają członkowie rodziny.
Ferie zimowe u dziadków
"W ubiegłym roku syn pojechał do teściów na ferie zimowe. Pierwszy raz sam i to na tak długo. To był błąd. Zachowanie teściowej zaburzyło nasz spokój i wprowadziło zamęt.
Ja, mąż i syn nie chodzimy do kościoła. Syn nie uczęszcza też na lekcje religii. To nasza decyzja i nie musimy się nikomu z niej tłumaczyć. Oczywiście teściowa ma to gdzieś i nawet nie chce słuchać naszych argumentów. Ma do tego prawo, tak jak my mamy prawo do własnych przekonań.
W zeszłoroczne ferie babcia postanowiła wprowadzić swoje rządy i chciała zaciągnąć mojego syna na złą drogę, i to dosłownie. Choć jasno wyraziłam swoje stanowisko – nie chodzę do kościoła i nie chcę, by mój syn uczęszczał na msze czy angażował się w modlitwy – teściowa postanowiła zignorować moje zasady. W niedzielę zabierała go na mszę, a wieczorami kazała odmawiać pacierz, przekonując go, że to 'dla jego dobra'.
Moje prośby zbagatelizowała i tak naprawdę miała je w nosie. Ja rozumiem, że starsze pokolenie ma swoje przyzwyczajenia i wartości, ale ja wychowuję syna zgodnie z moimi przekonaniami.
Po powrocie z ferii syn zadawał mnóstwo pytań o religię, modlitwy i zasady, o których nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Musiałam mu tłumaczyć, dlaczego nie chodzimy do kościoła i przekonywać, że wcale nie jesteśmy gorsi od innych. W sumie może powinnam opowiedzieć mu o tym wcześniej, ale odwlekałam to w czasie.
I choć w tym roku pomoc teściów ogromnie by się nam przydała, to już nie zaryzykuję. Mąż przekonuje, że babcia tak nie zrobi, ale ja jej nie ufam. Wolę zapisać syna na ferie w mieście, niż na dwa tygodnie zawieść go do teściów".
Tradycja i religia
Dla wielu osób ze starszego pokolenia religia i tradycja są kwestiami fundamentalnymi. Niektórzy dziadkowie wręcz marzą, by ich wnuki chodziły do kościoła, uczestniczyły w mszach i wieczorem odmawiały modlitwę. Wiarę stawiają na piedestale i mają do tego prawo. Ale czy mają prawo zmuszać i wywierać presję na wnukach, których rodzice podjęli taką, a nie inną decyzję? Nakłaniać, manipulować i mącić w głowie – nawet jeśli robią to w dobrej wierze?