Kiedy zamieniam kilka zdań ze współczesnym pokoleniem nastolatków, a w sumie nawet i starszych dzieci, często zastanawiam się, co do mnie mówią. Niektórzy używają słów, których wydźwięk jest jakiś skomplikowany. Przypuszczam, że i znaczenie także. By nikt nie pomyślał, że jestem dinozaurem z poprzedniej epoki, robię dobrą minę do złej gry. A potem ukradkiem sprawdzam, co te "dziwactwa" znaczyły. To dopiero początek historii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Za moich czasów mówiło się "wporzo", "git", "git majonez". Ten, kto używał takich, a nie innych zwrotów (np. dobrze, w porządku) uchodził za kogoś cool. Czasy się zmieniły, zwroty także, ale chęć pozostania modnym i najfajniejszym wciąż jest na czasie. Tylko teraz to jakoś zupełnie inaczej wygląda (i brzmi).
Słowa owiane tajemnicą
W języku współczesnego pokolenia dzieci coraz częściej pojawiają się wyrazy, które brzmią jak szyfrowane kody. Są niezrozumiałe, niekiedy bez ładu i składu. Jakby zostały zaczerpnięte z kosmosu czy innego odległego świata.
Skąd je czerpią, czym się inspirują? Ano internetem, bajkami, grami komputerowymi, a starszaki i mediami społecznościowymi. Usłyszą, zakodują i niekiedy bezmyślenie powtarzają.
Dwa słowa chyba mnie prześladują. Słyszę je w domu, w szkolnej szatni, w sklepie, a niekiedy i nawet podczas spaceru. O czym mowa?
Dwa słowa
"Bambik" to słowo powtarzane przez dzieciaków jak mantra. "Ty bambiku", "Ale jesteś bambik" wciąż obija mi się o uszy. Zanim nie sprawdziłam dokładnego znaczenia, byłam przekonana, że oznacza coś miłego, śmiesznego, uroczego. Byłam w błędzie, bo "bambik" to nieudacznik, żółtodziób, słabeusz, a także początkujący gracz.
Drugim słowem, które słyszę na każdym kroku i w sumie na samą myśl o nim dostaję dreszczy, jest "oporowo". Jakoś nie przypadło mi do gustu, wywołuje we mnie mieszane emocje, choć w gruncie rzeczy nie oznacza niczego złego.
Odnoszę wrażenie, że to właśnie słowo "oporowo" najbardziej uwielbiane jest przez dzieciaki, bo używają go namiętnie, nieustannie i bez zastanowienia. Byłam ciekawa czy widzą, co dokładnie znaczy, czy powtarzają bezmyślnie jeden za drugim.
Podczas ostatniej wizyty w spożywczaku, jeden z chłopców na zadane przeze mnie pytanie (czy stoi w kolejce), odpowiedział: "oporowo". Nie wytrzymałam i zapytałam, czy zna znaczenie tego słowa. Uśmiechnął się, nieco skrzywił i odpowiedział: "Nieważne, co znaczy. Wszyscy tak mówią". Nie miałam już nic do dodania, nawet nie chciało mi się komentować.
Dzieciaki nowe słowa chłoną jak gąbka, nie zastanawiając się nad ich pochodzeniem czy znaczeniem. Chcą być na czasie, a używanie tych "magicznych" zwrotów pomaga im poczuć się częścią grupy. Zastanawiam się tylko, czy tędy droga?
Co o tym sądzisz? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl