Dzień Nauczyciela, a dokładniej Dzień Edukacji Narodowej to święto, które co roku obchodzone jest 14 października. Przyjęło się, że uczniowie obdarowują nauczycieli kwiatami, upominkami, a w szkole organizowane są uroczyste apele. Niektórym rodzicom nie podoba się taki stan rzeczy, o czym mówią bez żadnych skrupułów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dzień Nauczyciela jest pierwszym ustawowo wolnym od zajęć lekcyjnych dniem po wakacjach. Uczniowie mogą zostać w domach, podobnie jak nauczyciele, którzy nie zostali wyznaczeni do pełnienia dyżurów. Szykuje się błogie lenistwo.
Kość niezgody
Uczniowie składają wychowawcom życzenia i wręczają kupione ze składki klasowej upominki, a czasami bardziej wartościowe prezenty. Bukietów nie brakuje. Jednak to, czym obdarować nauczycieli, często jest kością niezgody. Rodzice nie mogą dojść do porozumienia i burzliwie wymieniają się spostrzeżeniami. Czasami posuwają się o krok dalej i prezenty nazywają niepotrzebnym wydatkiem, przekupstwem i lizusostwem, o czym najlepiej świadczy list nadesłany przez Bognę.
Czy wy oszaleliście?
"Przewodniczącą trójki klasowej jestem już trzeci rok z rzędu i obiecuję sobie, że to już ostatni raz. Mam dosyć tej odpowiedzialności, a w sumie bardziej tych rodziców, którzy za 10 zł to by człowieka zjedli, albo dali wilkom na pożarcie. Może nie powinnam pisać wprost o finansach, ale to chyba żadna tajemnica.
Składka na semestr wynosi 50 zł. Kupujemy z niej prezenty na Dzień Chłopaka, Dzień Kobiet, mikołajki, upominek na zakończenie roku no i coś na Dzień Nauczyciela. Kilka dni temu na naszej grupie klasowej dla rodziców (wiecie, taka ta w mediach społecznościowych) zaczęliśmy dyskusję dotyczącą prezentu dla nauczycieli. Od razu przeszłam do konkretów i zapytałam rodziców o propozycje.
Kiedy myślałam, że już wszystko uzgodniliśmy: kwiaty i czekoladki, do dyskusji włączył się pewien tata. Z racji tego, że jego żona (urocza kobieta) jest na służbowym wyjeździe, on przez dwa tygodnie pełni rolę 'pani domu'. Przepraszam, ale co za gbur! Nie wiem, jak ona mogła się z nim w ogóle związać.
'Dzień nauczyciela jest dniem wolnym od zajęć. Nauczyciele do pracy nie idą, a i tak kasę dostają. I wy im chcecie jeszcze jakieś prezenty kupować?' – pisze jegomość, a ja zbieram szczękę z podłogi i zastanawiam się, kto oszalał: ja czy on?
Oddajcie mi kasę
Dziękuję rodzicom, którzy włączyli się do dyskusji i stanęli po części w mojej obronie, bo tak to chyba zostałabym przez tego 'dżentelmena' znokautowana. Pan oznajmił, że nie zamierza składać się na prezent dla nauczycieli, zażyczył sobie rachunek i zwrot kasy, która została z tych jego 50 zł.
Planujemy kupić bukiet za 100 zł i słodyczy za tyle samo kasy. Wydamy 200 zł, także jakieś 9 zł muszę panu wpłacić na konto. Niezła historia, prawda? No ale jak widać, są ludzie i ludzie. Chyba ten tupet i chamstwo nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że to chyba jedni z zamożniejszych rodziców z naszej klasy. A może od nadmiaru pieniędzy tak się im w głowach poprzewracało?".
Chętnie poznam twoje zdanie na ten temat. Napisz, proszę, na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl