Nocowanka kojarzy się z dobrą zabawą, beztroską i odrobiną szaleństwa. Dzieciaki są nieco bardziej niezależne niż podczas zwykłej zabawy, w końcu przecież są z dala od własnych rodziców. Nasza czytelniczka zastanawia się jednak, czy przypadkiem nie dała małym gościom zbyt dużo swobody. W przyszłości nie chce ponownie popełnić tego samego błędu. Podzielacie zdanie Justyny?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moja córka ma 9 lat i już zaczynam dostrzegać, że koleżanki stają się bardzo ważne w jej życiu. Zakończyła się era wizyt z rodzicami. Dziewczynki chcą spędzać czas same ze sobą i nie potrzebują asysty rodziców przez cały czas. Ostatnio Pola zapytała, czy jej przyjaciółki mógłby przyjść na nocowankę.
To było moje marzenie
Moja mama nigdy się nie zgadzała na takie 'atrakcje', ale sama świetnie pamiętam, jak bardzo było to dla mnie ważne. Wiedziałam, że gdy przyjdzie na to pora, koleżanki mojej córki będą zawsze u nas mile widziane. Nawet podczas meblowania pokoju zakupiliśmy takie rozsuwane łóżko, by jej goście mogli wygodnie spać.
Ucieszyłam się, gdy w ubiegłym tygodniu córka zapytała, czy w weekend koleżanki mogłyby zostać na noc. Od razu powiedziałam, że to świetny pomysł i niech przekaże mój numer telefonu, jeśli rodzice chcieliby dopytać o szczegóły.
To miał być fajny wieczór
Wspólnie z Polą ustaliłyśmy menu i wybrałyśmy się na zakupy przekąsek. Zasugerowałam także, by zastanowiła się nad kilkoma propozycjami zabaw: planszówka, zabawy lalkami, malowanie czy jakieś zabiegi upiększające typu tatuaże albo malowanie paznokci.
Wieczór otworzył seans kinowy, pizza i popcorn, a potem dziewczynki miały jeszcze trochę czasu spędzić razem w pokoju Poli. Wcześniej naszykowałyśmy poczęstunek, ponieważ nie chciałam im przeszkadzać. Wiem, że swoboda jest w tym przypadku bardzo ważna.
Wiedziałam, że spania to raczej nie będzie, ale mimo wszystko jako rodzic musiałam zaznaczyć, że już pora zgasić światło i iść spać. Byłam w szoku, gdy zajrzałam do pokoju córki.
Ten widok załamuje
Wszystkie dziewczynki włącznie z Polą siedziały wlepione w ekrany telefonów. Każda była zajęta swoimi sprawami, a jedna nawet miała słuchawki. Zasugerowałam, że czas odłożyć telefony i położyć się do łóżek, ale puszczając do nich oko, dodałam, że mogą jeszcze troszkę poplotkować.
Niestety córka potwierdziła moje największe obawy: dziewczynki w ogóle się ze sobą nie bawiły. Za to wykorzystały czas bez kontroli rodziców w pełni na granie w gry i oglądanie filmików. Jestem zdruzgotana.
Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić. Nie znam aż tak tych dzieci i ich rodziców, więc nie czułam się uprawniona do tego, by zakazywać im ekranów. Z drugiej strony, przecież nie po to przyszły do nas w odwiedziny. Tak sobie myślę, że na następny raz z zaproszeniem zaprezentuję moje zasady i uprzedzę, że obowiązuje kategoryczny zakaz ekranów. Przecież trzeba ratować to pokolenie!".