"Przez was moje dzieci będą spać w wannie". Tak Polacy oszukują, by trochę zaoszczędzić
Redakcja MamaDu
20 sierpnia 2024, 14:45·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2024, 14:45
Rezerwacja wakacji lub noclegu przez internet to duża wygoda. Czasem jednak zdarzają się nieporozumienia, a to, co zastaliśmy na miejscu, rozczarowuje. Gdzie dokładnie tkwi problem? Źle opisana oferta czy problemy z czytaniem ze zrozumieniem? A może coś jeszcze zupełnie innego? Historia z wanną daje do myślenia.
Reklama.
Reklama.
W serwisie społecznościowym X pod postem użytkowniczki Smorgon (@ReginaMisz) wywiązała się dyskusja na temat pewnej nietypowej prośby klientów. Wśród komentarzy pod tym postem można także znaleźć inną historię, która nieco przeraża. Czy w dzisiejszych czasach rodzice są aż tak nieodpowiedzialni?
Problemy z czytaniem
Autorka postu jest pracowniczką lub właścicielką hotelu. Pokój w nim można zabookować m.in. przez internet za pomocą powszechnych serwisów służących do rezerwacji noclegów. Jeśli kiedykolwiek to robiłaś, to wiesz, że w konkretnym obiekcie wybierasz datę, która cię interesuje i wyświetlają ci się dostępne pokoje. Dokładnie opisane jest wyposażenie każdego z nich.
Wydaje się to bardzo czytelne: wszystko jest wypunktowane, są nawet piktogramy. Jasno opisane jest także to, jaki to typ pokoju. Mimo to są osoby, które nie do końca radzą sobie z zabookowaniem odpowiedniego noclegu.
Autorka postu wyznała, że kiedyś odwiedziła ich para z dwójką dzieci. Turyści byli bardzo zdziwieni, że rezerwując pokój dwuosobowy z łożem małżeńskim, nie mają gdzie położyć dzieci. Jak opisuje internautka, w całej sytuacji rodzice zupełnie nie dostrzegli swojego błędu. Nie chcieli także wynająć dodatkowego pokoju.
To wina obsługi?
Choć ewidentnie sami się pomylili, to mieli pretensje do obsługi, która usłyszała: "Przez was moje dzieci będą spać w wannie". Komentujący nabijali się, że przecie sami mogli położyć się w wanie lub udostępnić łóżko dzieciom.
Jak myślicie to: szczyt cwaniactwa, roszczeniowość współczesnych rodziców, a może absolutny brak zrozumienia tego, co czyta się w internecie?