Wakacje all inclusive mają swoją specyfikę. Jedni nie potrafią się na nich odnaleźć, drudzy czują się jak ryba w wodzie. Ci, którzy nie rozumieją fenomenu tego typu wypoczynku, krytykują i wyśmiewają tych, którzy się na niego decydują. Jak się zachować, gdy wszyscy dookoła drwią z all inclusive, a my za nim przepadamy? Gosia znalazła sposób.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Lista negatywnych rzeczy, które mogą spotkać nas na wakacjach all inclusive, być może nie ma końca. Są jednak osoby, które tego typu urlop uważają za rozwiązanie najlepsze z możliwych. I co najważniejsze: każdy ma prawo mieć własne zdanie, poglądy i spostrzeżenia.
All inclusive to moja bajka
"Wiem, że wiele osób ma negatywne zdanie o wakacjach all inclusive. Są tacy (i to niestety też wśród moich znajomych), którzy śmieją się z osób wyjeżdżających do Egiptu, Turcji czy Tunezji. Wyśmiewają nie tylko kierunek, ale i formę wakacji.
'Tylko patentowane lenie byczą się na leżakach przez całe wakacje i jedzą bez umiaru. Zapłacili i robią tak, by jak najwięcej im się zwróciło' – usłyszałam kiedyś od znajomego.
Moja koleżanka nie obgadywała tych, co jeżdżą na all inclusive, dopóki sama nie wybrała się na takie wakacje. Po powrocie była wręcz oburzona, jak można w ogóle coś takiego oferować turystom. Nie podobała się jej ta bezproduktywność, bierność i to, że poza murami hotelu tak naprawdę nie działo się zbyt wiele.
Szanuję ich zdanie, ale stoję po przeciwnej stronie barykady. Mnie taka forma wakacji odpowiada. Mojemu mężowi i dzieciom także. Lubimy raz w roku polecieć sobie na dwa tygodnie do ciepłych krajów i po prostu nie robić nic. O niczym nie myśleć, niczym się nie przejmować. Wszystko mamy zapewnione. No fajnie jest.
Trochę wstyd
W ubiegłym roku nigdzie nie wyjeżdżaliśmy. Mąż miał złamaną nogę i byliśmy uziemieni. Tegoroczne wakacje spędzamy w Egipcie. Znalazłam jakiś nowy, niedawno wybudowany hotel z mnóstwem atrakcji dla dzieci. Nie ma jeszcze zbyt wielu opinii, ale wygląda obiecująco.
Podczas jednego z ostatnich spotkań ktoś poruszył temat wakacji. 'A ty, gdzie jedziesz?' – zapytała koleżanka. Już miałam wykrzyczeć, że do słonecznego Egiptu, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Zaraz usłyszałabym, że to głupi pomysł, że all inclusive to totalna porażka. A po co mi to? Po co mam słuchać tych negatywnych komentarzy? Po co mam się denerwować? Nie lubię być pośmiewiskiem, bo to nic przyjemnego.
'Nad Bałtyk, do takiego małego pensjonatu' – odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. Nikt nie podejmował tematu, no bo przecież w wakacjach nad polskim morzem nie ma nic ciekawego. I choć z jednej strony trochę mi głupio, że okłamałam, to z drugiej dzięki temu mam święty spokój".
Aż tak?
Przyznaję, że Gosia wykazała się sprytem i pomysłowością. Jednak to przykre, że niektórzy muszą posuwać się do kłamstwa, by uniknąć nieprzyjemnych komentarzy ze strony znajomych i przyjaciół.
Do czego to doszło? Wstydzimy się przyznać, że wyjeżdżamy na all inclusive do Egiptu, Turcji czy Grecji? Każdy ma prawo spędzać wakacje w sposób, który najbardziej mu odpowiada. I tak naprawdę innym nic do tego.
Jeśli masz ochotę podzielić się ze mną swoją historią, napisz, proszę, na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl