"To był dla nas rok ciężki finansowo. Wyprawialiśmy Komunię, w rodzinie też było kilka wesel i musieliśmy kupić nowy samochód. Starsza córka także jedzie na obóz żeglarski. Niestety przy tylu dużych wydatkach nie udało mi się odłożyć pieniędzy na wspólny rodzinny wyjazd.
Nie jestem zwolenniczką pożyczek i ogólnie proszenia o pomoc finansową. Staramy się żyć tak, by na wszystko starczało, a nie na kredyt. Stwierdziłam jednak w tym roku, że jeśli chcemy wyjechać choćby na parę dni nad Bałtyk, to musimy schować dumę do kieszeni.
Moi rodzice są już na emeryturze i nieźle im się powodzi. Bardzo mnie to cieszy, że są niezależni i mają spokojną starość. Wiem od nich, że sporo także udaje im się odłożyć. Pomyślałam, że mała pożyczka nie powinna być dla nich problemem. W końcu rodzina to rodzina. Lepsze to niż bank.
Mama jednak stanowczo odmówiła, ale nie to było najgorsze. 'Przecież we dwoje pracujecie i dobrze zarabiacie. Trzeba było oszczędniej żyć i lepiej planować. My nigdy od nikogo nawet gorsza nie pożyczyliśmy' – usłyszałam. Zrobiła mi także wykład o tym, jaki słaby przykład dajemy naszym dzieciom i że powinno nam być wstyd, że nie odłożyliśmy pieniędzy.
Zrobiło mi się przykro, bo uważam, że dajemy naszym córkom dobry przykład i nie mamy czego się wstydzić. Żyjemy oszczędnie i nie szastamy pieniędzmi, kupujemy to, co trzeba, nie rozpieszczamy dzieciaków. Liczyłam, że rodzice także to docenią i chętnie pomogą choćby ze względu na wnuczki. Sami mówili, że zasługujemy na odpoczynek.
Mają odłożoną kasę, której w tej chwili nie potrzebują, a my planowaliśmy oddać jak najszybciej, oczywiście z procentem. Nie pożyczą z obawy o moralność naszych dzieci. Teraz żałuję, że jednak po cichu nie wzięłam pożyczki z banku".