Święto uwielbiane przez wszystkie dzieciaki przypada 1 czerwca. Zwyczajem jest, że rodzice, ale często także babcie i dziadkowie, obdarowują je upominkami. Prezenty z okazji Dnia Dziecka nie zawsze muszą wiązać się z wielkimi kosztami. Bo tak naprawdę to nie drogie zabawki sprawiają, że na tych malutkich twarzach pojawiają się uśmiechy.
Zdecydowałam się opublikować list nadesłany przez naszą czytelniczkę. Podczas czytania narastała we mnie złość. Z sekundy na sekundę było jej coraz więcej. Negatywne emocje opanowały każdą cząstkę mojego ciała.
W ramach wyjaśnienia – to, co postanowiła zrobić pani Ewa, jest piękne. Fajnie, że ma takie, a nie inne podejście do niektórych spraw. Że wychodzi przed szereg i otwarcie mówi o tym, jaki ma pomysł na ten wyjątkowy dzień. Niestety, reakcja teściowej, to, jak podeszła do tematu i jak skomentowała, rozczarowuje. Dlaczego tak postąpiła? Tego się nie dowiemy.
"Moje dzieci, Kasia i Michał, są moimi oczkami w głowie. Chyba tak jak każda matka, zrobiłabym dla nich wszystko. Zabrała każde cierpienie, każdy ból. Obsypywała płatkami kwiatów i dawała to, co najpiękniejsze. Żałuję jednego – tego, że tak mało czasu z nimi spędzam. Że tyle pięknych momentów umyka mojej uwadze.
Rozstajemy się na ponad połowę dnia. Opowiadając o tym, jak minęła nam noc, co nam się przyśniło, jemy razem śniadanie, a potem każdy podąża w swoim kierunku. Kasię odwożę do przedszkola, Michała do zerówki, a sama kieruję się na osiem godzin do pracy.
Spotykamy się późnym popołudniem, dopiero około 16-17. Wiem, że tak wygląda życie, że to nasza codzienność, ale żałuję. Najzwyczajniej w świecie jest mi przykro, że nie mogę we wszystkim uczestniczyć. Niekiedy omijają mnie jakieś spacery, wyjścia, na które wybierają się z tatą, czy dziadkami. Zdarza się, że mam w pracy ważny projekt i muszę zostać dłużej, niż planowałam. W takich momentach jestem na siebie zła, ale wiem, że nie mam innego wyjścia.
W tym roku Dzień Dziecka wypada w sobotę. Nie ukrywam, że bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Będę mogła z moimi skarbami spędzić cały dzień. Niestety, mąż nie miał tyle szczęścia, bo już od kilku dni jest na wyjeździe służbowym i wraca dopiero w pierwszym tygodniu czerwca.
Postanowiłam, że w tym roku będzie inaczej. Pomysłów na prezent już nie mam. Kasia i Michał mają tyle zabawek, że trudno zliczyć. Kolejny zbieracz kurzu nie jest nam potrzebny. Poza tym wiem, że to, co wymyśliłam, sprawi im o wiele więcej radości. Weźmiemy rowery, do plecaków spakujemy prowiant, koc i urządzimy sobie piknik. Potem zabiorę je na pizzę, lody. Może pojedziemy nad jezioro.
Cały dzień spędzimy razem. Bez żadnych rozpraszaczy, telewizora, gier, obowiązków domowych. To może poczekać. Będziemy się bawić, wygłupiać i robić wszystko to, na co moje kochane słonka będą miały ochotę.
Kiedy teściowa zapytała, co kupiłam dzieciom na Dzień Dziecka, opowiedziałam jej o swoim pomyśle. Byłam niemalże na 100 proc. przekonana, że będzie pod wrażeniem. Że powie, że to świetne rozwiązanie, że maluchy na pewno się ucieszą. Myliłam się. I najgorsze jest to, że nie powiedziała mi tego wprost, a obgadała mnie po całym osiedlu.
Mieszka kilka bloków dalej, tak że o wszystkim dowiedziałam się już tego samego dnia. Serdeczne koleżanki mi doniosły. 'Ale z niej sknera. Nawet prezentu dzieciom nie kupi, tylko jakieś pikniki wymyśla' – opowiadała.
Nie skomentuję, bo nie mam już na to siły. Wiem jedno, planów nie zmienię i jestem przekonana, że czas, jaki spędzimy razem, będzie cenniejszy od niejednego prezentu".
Czytaj także: https://mamadu.pl/173372,atrakcje-na-dzien-dziecka-co-kupic-i-gdzie-isc-z-dzieckiem