Odnalazłam w ostatnim czasie człowieka, który sprawia, że trochę mniej w moim ciele jest napięcia, a więcej luzu. Rozśmiesza do łez, pokazując to, co dla nas wszystkich, rodziców, jest codziennością.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sean Szeps, twórca nagrania, sam o sobie pisze, że jest internetowym klaunem i tworzy rolki o niegrzecznej rzeczywistości rodzicielstwa.
Niegrzeczna to może akurat nie jest słowo, którego bym użyła, oglądając jego nagrania. Na pewno jest to rzeczywistość dość autentycznie oddana i prawdopodobnie to przyciąga do nich tylu widzów. Na tych filmach trudno powstrzymać śmiech, czasem przez łzy zmęczenia kolejnym dniem z dziećmi.
Film, który jak dotąd ma chyba najwięcej wyświetleń, a którym akurat postanowiłam przedstawić państwu Szepsa, to parodia rodzica prowadzącego auto. Jakie to jest dobre!
Osobiście powzięłam z moją córką jakiś czas temu zasadę, że nie może co dziesięć sekund prosić, bym na coś spojrzała, odwracać mojej uwagi, etc. Postanowienie jest mocne, ponieważ niewiele brakowało, bym kilka razy zjechała na przeciwległy pas, kiedy Marysia prosiła o spojrzenie na jej fryzurkę albo o podniesienie z tylnej wycieraczki misia, który spadł. Tak, wszyscy byliśmy w tym miejscu.
Może dlatego tak bawi akurat to nagranie, chociaż szczerze zapraszam was do innych. Sean jest zachwycającym komikiem amatorem i przerysowuje perfekcyjnie sceny z życia rodzica. Kilkanaście minut z jego kontem potrafi znieść z barków ciężar, spojrzeć na te momenty z dystansu, rozbroić je śmiechem.