Jess ma troje dzieci. Jest dziecięcym psychologiem i prowadzi na Instagramie profil nurturedfirst. Dzieli się tam z innymi rodzicami swoją wiedzą oraz wydarzeniami z życia swojej rodziny. Jakiś czas temu opisała historię, która przydarzyła im się w sklepie. "Mam nadzieję, że pomoże to wam tak samo, jak pomogło mnie", napisała.
Histeria w sklepie
"Moja córka dzisiaj wpadła w histerię w sklepie ze słodyczami. Rzuciła się na podłogę". Ten wstęp to doświadczenie niemal każdego rodzica, jednak reakcja Jess już niekoniecznie. Kobieta opisuje, że wraz z partnerem zabrali dzieci na weekend wypełniony atrakcjami. Kiedy weszli do sklepu, ich córeczka zauważyła ogromnego czekoladowego shake'a. Od razu się na tym zafiksowała. "Mamo, ja chcę tego shake'a!!!", zaczęła krzyczeć.
"Każdy, patrząc na nią, widziałby małą dziewczynkę płaczącą na sklepowej podłodze", relacjonuje instagramerka. "Być może pomyśleliby: 'Co za rozpuszczony bachor'. Moim pierwszym impulsem było powiedzenie jej, żeby przestała płakać i okazała trochę wdzięczności za to, że miała taki wspaniały dzień".
Jednak, jak opisuje, kiedy spojrzała córce w oczy, zrozumiała, że wcale nie chodziło o shake'a: "Chodziło o to, że taki dzień pełen rodzinnych przygód jest też:
Trzymała to w sobie przez cały dzień. Ale pod koniec dnia, nie miała już na to zasobów. Była zmęczona, przestymulowana i głodna. Więc kiedy powiedziałam: 'Żadnego shake'a', rozsypała się".
Idealna reakcja na histerię dziecka
Jess wyniosła ze sklepu płaczącą i wyrywającą się córkę. Na zewnątrz, w spokojnym miejscu, powiedziała do niej cichutko: "Jesteś bezpieczna. Jesteś tu ze mną. Możesz płakać. Nie kupię ci shake'a i wiem, że to dla ciebie trudne, ale chodźmy do domu i tam dostaniesz przekąskę".
Łagodny ton mamy pomógł dziewczynce się uspokoić. Słuchała, co mama do niej mówi. A kiedy już się uspokoiła, podszedł do nich tata i zaniósł ją do samochodu, po drodze szepcąc uspokajające słowa do jej ucha. W drodze do domu malutka od razu zasnęła, a jej rodzice rozmawiali o sile ciekawości.
"Ponieważ zainteresowaliśmy się jej rozpaczą, nie postrzegaliśmy jej jako rozpieszczonego, zepsutego i niewdzięcznego dziecka po dniu pełnym wrażeń. Wiedzieliśmy, że była wdzięczna za ten wspólnie spędzony czas, a jednocześnie czuła się źle. Jedno nie wyklucza drugiego", napisała Jess.
Nie oceniaj, spróbuj zrozumieć
Ilu z nas na widok dziecka histeryzującego w miejscu publicznym, oceniłoby je negatywnie? Ilu z nas oceniłoby też rodziców za nieudolne wychowywanie tego dziecka? A ilu z nas było w sytuacji tego rodzica? Tymczasem warto pamiętać, że dziecięce mózgi nie są jeszcze w pełni ukształtowane i po dniu pełnym bodźców, może im brakować możliwości kontrolowania swoich impulsów, logicznej oceny sytuacji.
"Kiedy dyscyplinujemy dzieci łagodnie, okazując im zrozumienie, możemy stawiać granice, a jednocześnie okazywać im współczucie. Tak wygląda skuteczne wychowywanie. Wskazówki, przewodnictwo i nauka" – kończy swój wpis Jess. Jak zauważa, w tym, że dziewczynka czuła rozczarowanie, że nie dostanie czekoladowego napoju, nie było nic złego. Zadaniem rodzica jest przeprowadzić dziecko przez trudne emocje. Tylko tyle i aż tyle.