Dla 80 proc. Polaków (dane za raportem Instytutu Pokolenia) szczęście rodzinne jest najważniejszą wartością w życiu. Jak w takim razie wygląda ta standardowa, polska rodzina? Nie wygląda, bo, jak przekonuje socjolożka prof. UKSW dr hab. Monika Mynarska, nie istnieje.
– Widzimy teraz różnorodność form rodzin. Dominującą formą nadal jest u nas – tak jak i w całej Europie – małżeństwo z dzieckiem lub dwójką dzieci. Jednak widzimy, że coraz więcej osób będących w związku pozostaje bezdzietnych, a z drugiej strony mamy też osoby, które świadomie decydują się na rodziny wielodzietne.
Coraz częściej małżeństwo się rozpada, a rozwiedzeni małżonkowie tworzą nowe rodziny bądź decydują się samodzielnie wychowywać dzieci (głównie matki). Coraz więcej osób nie decyduje się też na zawarcie związku małżeńskiego, choć mają dzieci. Ta dywersyfikacja rodzin będzie coraz bardziej widoczna. I to nie tylko w Polsce – mówi cytowana przez forsal.pl.
Choć szczegółowy obraz rodziny się zmienia, niemal połowa Polaków (49 proc.) preferuje model dwupokoleniowy (rodzice i dzieci), model wielopokoleniowy (dziadkowie, rodzice, dzieci) – tylko 22 proc. (dane za raportem CBOS). Mamy zupełnie inne podejście niż rodzice w krajach takich jak Indie.
Antropolożka Susan Seymour część swojej pracy naukowej poświęciła badaniu indyjskich rodzin. W Indiach dzieci wychowywane są przez całe "wioski" – nie tylko rodziców, ale również dziadków, rodzeństwo czy kuzynostwo i innych krewnych, również młodszych. Seymour mówi w rozmowie z HuffPost: – Dzieci dorastają w rodzinach rozszerzonych, krewni nieustannie przychodzą i wychodzą, jest wiele osób gotowych zająć się dzieckiem.
We współczesnej polskiej kulturze taki model jest rzadko spotykany – młodzi ludzie wyprowadzają się z domów rodzinnych, by założyć własne rodziny (o ile się na nie decydują). Nawet jeśli potrzebują wsparcia dziadków w opiece nad dziećmi, nie zawsze mogą z niego korzystać – współcześni dziadkowie dłużej są aktywni zawodowo, a jeśli nie są, nierzadko chcą przeznaczyć czas na emeryturze na realizację własnych pasji. Dobrze jest nam też znane pojęcie parentyfikacji – wiemy, że przerzucanie odpowiedzialności rodzicielskiej na dzieci (np. proszenie starszego rodzeństwa o pomoc w wychowaniu młodszego) może być szkodliwe.
Seymour zwraca jednak uwagę na jeden aspekt indyjskiego wychowania: brak poczucia winy u matki, kiedy sama nie może – z różnych przyczyn – zająć się dzieckiem. Badaczka przyznaje, że obserwacja indyjskich rodzin jej samej pozwoliła zmienić pewne przekonania, np. bez wyrzutów sumienia wrócić do pracy, kiedy została matką.
Niezależnie od tego, czy musisz wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym, czy po prostu potrzebujesz kilku godzin dla siebie w ciągu tygodnia, w czasie których zostawiasz dziecko pod opieką niani, partnera, babci – po prostu to rób, dla siebie i swojego zdrowia psychicznego. Jeśli potrzebujesz wsparcia, nie bój się o nie prosić.
źródła: huffpost.com, instytutpokolenia.pl, forsal.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/173141,potrzeba-wioski-by-wychowac-matke-o-macierzynskiej-samotnosci