Cisza. Kiedy ostatnio pozwoliłaś sobie, by ją usłyszeć? Oczy twojego dziecka. Czy jesteś pewna, że wiesz, w którym momencie coś się w nich zmienia, kiedy pojawia się w nich niepokój?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Żyjemy w rzeczywistości, w której wszystkiego jest "zbyt". Bodźców, myśli, słów, ludzi, interakcji, planów, idei, koncepcji, możliwości. Zbyt wiele świateł, zbyt wiele dźwięków, zbyt wiele.
Taka intensywność nie służy relacjom, nie służy odczuwaniu. Nie służy patrzeniu w oczy, nie służy słyszeniu siebie nawzajem. Nierzadko nie służy nawet temu, by usłyszeć siebie samego.
Od kiedy na świecie jest moja córka, nie godzę się na zagłuszanie. Nie godzę się na przebodźcowanie, o które tak łatwo. Nie godzę się również na szum w mojej głowie, tych wszystkich postów nieznajomych mi ludzi, które przewijają się w social mediach.
Nie rozstaję się z nimi w zupełności, jednak od jakiegoś czasu robię coś ważnego, co wiele zmieniło. Wylogowuję się z nich na dwa dni w tygodniu. Sobota i niedziela są dla mnie w większości dniami bez telefonu. I mogę państwa zapewnić, że to jedna z najlepszych decyzji, jaką podjęłam dla własnego zdrowia.
Oraz dla relacji z bliskimi dla mnie ludźmi, szczególnie z moją córką.
To jej zachwyt nad obecnością w danym momencie, jej przeżywanie wszystkiego intensywniej, dlatego, że nie ucieka za ekran, było dla mnie największą inspiracją. Tylko ona, z tą swoją niezagłuszoną ciekawością, potrafi tak zachwycić się "zwykłym życiem". Posiada tym samym umiejętność dziecięcą, której my dorośli już właściwie nie umiemy odtworzyć.
Dlatego się staram. I widzę, jak wiele w moim odczuwaniu zmienia detoks od telefonu. Detoks od treści, które w mniej lub bardziej narzucający się sposób targają potem długo moimi myślami.
Zamiast nich więc wybieram szum lasu, dotyk dłoni mojej córki, wspólny czas, ale taki prawdziwy, nie znad szyby telefonu. Kompletne słyszenie jej słów, widzenie jej oczu.
Czucie własnego oddechu i ziemi pod stopami.
Czucie tego, co jem, konsystencji, smaku. Osadzanie się w momencie, który przeżywam. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak dalece odsuwają nas od tego technologie, szczególnie social media.
Ja się nie godzę na zabieranie mi życia. Z serca to państwu polecam.