Moja mama marudziła, narzekają i inne mamy, że dzieci nie wykonują swoich obowiązków. Dziś zaczynam to świetnie rozumieć, bo to ciągłe powtarzanie nie ma końca. Wygląda na to, że nie pomagają tablice motywacyjne, zachęty, nagrody, a nawet kary, rozmowy, nakazy... Cóż więc począć? Czy jest jakieś rozwiązanie? A może to czas przestać się tym aż tak przejmować?
Mówi się wiele o tym, że dziś dzieci nic nie muszą i niczym się nie przejmują, a brak obowiązków domowych to prosta droga do wychowania całej generacji leniuchów. Chciałam temu zapobiec, ale dziś jednak nie jestem tego aż tak pewna.
Sama od kilku lat prowadzę krucjatę i na przeróżne sposoby staram się wpoić dziecku, że pewne rzeczy musi robić. Tłumaczę, że chodzi o wspólne dobro i podział zadań, ale jakoś nie bardzo to działa i choć moje dziecko nie ma zbyt wielu obowiązków domowych, to jednak absolutnie nie jest ich w stanie spamiętać. Choć może faktycznie córka nie pała radością na myśl o wyrzuceniu śmieci czy oczyszczeniu zmywarki, to jednak nie dostrzegam w tym celowego ignorowania czy olewania.
Coraz mocniej zastanawiam się nad odpuszczeniem tych całych obowiązków. Oczywiście nie chodzi o to, by nic nie robiła, ale czy naprawdę musi tego sama pilnować? Na ten moment kończy się tym, że ględzę, że znowu o czymś zapomniała. Czy nie byłoby dla wszystkich łagodniej po prostu powiedzieć: skocz ze śmieciami i już?
Latem, choć było dużo zabawy i luzu, moja córka jakoś o wszystkim pamiętała. Myślałam, że dorosła, spoważniała, nauczyła się, ale po kilku miesiącach jest dramat: jak grochem o ścianę.
Dlaczego tak się dzieje? Dostrzegam, że nasze dzieci mają multum obowiązków szkolnych czy tych związanych z zajęciami pozaszkolnymi. Projekty, zadania, prace domowe, sprawdziany itd. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Każdego dnia wykonują ogrom pracy na lekcjach i potem po nich, więc skąd w nas w ogóle obawa, że będą leniwe? Bo nie pamiętają o wyrzuceniu śmieci? To jedna z wielu rzeczy, które muszą spamiętać. Czy warto się o to aż tak wściekać i przejmować?
Brak obowiązków totalnie mi się nie podoba, tylko że chyba zbyt wiele z tym zrobić nie mogę. Moje dziecko nie ma czasu zwisać głową w dół i grać na telefonie. Widzę, że nie ma zupełnie sił, kolejny raz płacze nad pracą domową i myślę sobie: to już sama ogarnę to mieszkanie, najwyżej wychowam lenia...
Czytaj także: https://mamadu.pl/121845,dziecko-i-domowe-obowiazki-nie-narzekaj-tylko-zachecaj-do-pomocy-od-wczesnego-dziecinstwa