Jako dziecko nie znosiłam sprzątać, zmywać czy wyrzucać śmieci. Obowiązki nauczyły mnie jednak dbania o przestrzeń, w której funkcjonuję. Podczas wyjazdów bez rodziców czy też po wyprowadzce bez problemu odnalazłam się w systematycznym wykonywaniu zadań. Nie obyło się bez potknięć i nauki na własnych błędach, ale wiem, że właśnie dzięki obowiązkom domowym było mi zdecydowanie łatwiej. Byłam pewna, że chcę tak samo wychować moje dzieci, tylko że okazuje się, że to nie jest wcale takie proste...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Moja mama marudziła, narzekają i inne mamy, że dzieci nie wykonują swoich obowiązków. Dziś zaczynam to świetnie rozumieć, bo to ciągłe powtarzanie nie ma końca. Wygląda na to, że nie pomagają tablice motywacyjne, zachęty, nagrody, a nawet kary, rozmowy, nakazy... Cóż więc począć? Czy jest jakieś rozwiązanie? A może to czas przestać się tym aż tak przejmować?
Mówi się wiele o tym, że dziś dzieci nic nie muszą i niczym się nie przejmują, a brak obowiązków domowych to prosta droga do wychowania całej generacji leniuchów. Chciałam temu zapobiec, ale dziś jednak nie jestem tego aż tak pewna.
Ile można powtarzać?
Sama od kilku lat prowadzę krucjatę i na przeróżne sposoby staram się wpoić dziecku, że pewne rzeczy musi robić. Tłumaczę, że chodzi o wspólne dobro i podział zadań, ale jakoś nie bardzo to działa i choć moje dziecko nie ma zbyt wielu obowiązków domowych, to jednak absolutnie nie jest ich w stanie spamiętać. Choć może faktycznie córka nie pała radością na myśl o wyrzuceniu śmieci czy oczyszczeniu zmywarki, to jednak nie dostrzegam w tym celowego ignorowania czy olewania.
Coraz mocniej zastanawiam się nad odpuszczeniem tych całych obowiązków. Oczywiście nie chodzi o to, by nic nie robiła, ale czy naprawdę musi tego sama pilnować? Na ten moment kończy się tym, że ględzę, że znowu o czymś zapomniała. Czy nie byłoby dla wszystkich łagodniej po prostu powiedzieć: skocz ze śmieciami i już?
Dlaczego tak?
Latem, choć było dużo zabawy i luzu, moja córka jakoś o wszystkim pamiętała. Myślałam, że dorosła, spoważniała, nauczyła się, ale po kilku miesiącach jest dramat: jak grochem o ścianę.
Dlaczego tak się dzieje? Dostrzegam, że nasze dzieci mają multum obowiązków szkolnych czy tych związanych z zajęciami pozaszkolnymi. Projekty, zadania, prace domowe, sprawdziany itd. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Każdego dnia wykonują ogrom pracy na lekcjach i potem po nich, więc skąd w nas w ogóle obawa, że będą leniwe? Bo nie pamiętają o wyrzuceniu śmieci? To jedna z wielu rzeczy, które muszą spamiętać. Czy warto się o to aż tak wściekać i przejmować?
Brak obowiązków totalnie mi się nie podoba, tylko że chyba zbyt wiele z tym zrobić nie mogę. Moje dziecko nie ma czasu zwisać głową w dół i grać na telefonie. Widzę, że nie ma zupełnie sił, kolejny raz płacze nad pracą domową i myślę sobie: to już sama ogarnę to mieszkanie, najwyżej wychowam lenia...