Organizacja przedszkolnych mikołajek to zwykle dyskusje, szukanie złotego środka i awantury o pieniądze i gust. Napisała do nas Marzena, która opowiedziała o kuriozalnej postawie jednej z matek w przedszkolu jej syna. Kobieta stawia swoje przekonania wyżej niż samopoczucie dziecka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W przedszkolu, do którego chodzi mój syn, organizacją mikołajek zajmują się rodzice. To oni kupują i pakują prezenty, zatrudniają mikołaja, który przyjdzie do dzieci w placówce. Syn obecnie jest w grupie 5-latków i oczywiście tak samo, jak i w poprzednich latach, teraz również musiała być jakaś awantura podczas organizacji" – zaczyna swój list Marzena, mama 5-letniego chłopca.
"Najpierw był problem z zebraniem pieniędzy – część rodziców zwleka do ostatniej chwili z przelewem, a organizatorzy mają związane ręce, bo nie mogą kupić prezentów dzieciom. Albo muszą wykładać je z własnej kieszeni, choć nie zawsze potem dostają zwrot. W tym roku znowu poszło o pieniądze. Jedna z mam podczas ustalania wysokości kwoty na składkę stwierdziła, że ona nie będzie się składać. Powiedziała, że w tym roku bojkotuje przedszkolne mikołajki i jej córka nie będzie brała udziału świętowaniu".
Będzie jej przykro
Kobieta opowiada o tym, jak tłumaczyła się mama dziecka: "Argumentowała swoją decyzję tym, że co roku dzieci dostają w prezencie 'tani szajs', który po chwili się rozwala. A ona nie ma chęci wspierać konsumpcjonizmu i handlu 'chińskimi plastikami', więc nie złoży się na prezenty dla dzieci. Kiedy rodzice, którzy są w trójce, poinformowali ją, że w takim razie jej dziecko nie dostanie mikołajkowego prezentu, pani wydawała się zadowolona.
W ogóle nie przekonywało jej to, że wszystkie inne dzieci dostaną upominki, a jej córka tego dnia będzie w przedszkolu smutna i zawiedziona. Tylko jej mikołaj nie obdaruje. Czy wy rozumiecie tę sytuację? Kobieta woli sprzeciwić się większości w imię idei i w ogóle nie czuje dyskomfortu, że takim zachowaniem doprowadzi do przykrości, jakie spotkają jej córkę. Jak pomyślę o tym dziecku, to aż mnie robi się przykro.
Zdecydowaliśmy, że postaramy się znaleźć prezenty dla przedszkolaków, które będą tańsze choćby o złotówkę, a dzięki temu będziemy mogli kupić prezent także dla tej małej. Ustaliliśmy z rodzicami, że nie chcemy, żeby z powodu dziwnych przekonań matki, dziecko cierpiało. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jakby się czuła, gdyby mikołaj przyszedł do jej grupy, wręczył wszystkim dzieciom prezenty, a ją zostawił z niczym. Myślicie, że 5-latka zrozumie, że nie dostała nic, bo jej matka uważa to za tani szajs?" – kończy swój list nasza czytelniczka.