Boże Narodzenie to czas nie tylko rodzinnych spotkań i prezentów. Często to moment w roku, gdy wielu z nas zastanawia się: "Co mogę zrobić dobrego dla innych?". Chętnie angażujemy się w mniejsze i większe zbiórki dla potrzebujących czy też kupujemy przedmioty, z których dochód przekazywany jest na jakiś szczytny cel. W tym czasie wiele osób także myśli o wsparciu jakiegoś domu dziecka, ale okazuje się, że często to nie dzieci są najważniejsze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niedawno w sieci ukazał się bardzo mocny post, który daje do myślenia. Kinga Szostko jest prezeską Fundacji Przedsiębiorcy Pomagają i sama przed laty dorastała w domu dziecka. Dziś wspiera podopiecznych takich placówek.
W swoim poście zwróciła uwagę na jeden istotny aspekt przedświątecznego pomagania. Niestety wielu przedsiębiorców wykorzystuje Boże Narodzenie, by ocieplić swój wizerunek. W niejednej lokalnej gazecie można już znaleźć fotorelacje, jak to firma X podarowała dzieciom jakiś hojny dar... Więc czy na pewno chodzi o pomaganie?
Bo zbliżają się święta
Pani Kinga zamieściła w sieci fotografię i wróciła wspomnieniami do Wigilii sprzed 30 lat:
"Nienawidziłam tamtych świąt tak samo, jak nienawidziłam ich, gdy byłam w domu 'prawdziwym', tylko nienawiść ta była spowodowała zupełnie czymś innym.
Czym są święta dla Dzieci z Domów Dziecka? Jednym wielkim przedstawieniem, na które sprzedano wszystkie bilety i zatrudniono nas do roli, zupełnie nie pytając o to, czy tego chcemy, bo firmy, korporacje, osoby publiczne czy inne wątpliwie etyczne i moralnie jednostki postanowiły zrobić dla nas coś miłego np. kupić i wręczyć czekoladę przekraczając przy okazji każdą z granic, które można przekroczyć" – tłumaczy Szostko.
Prezeska fundacji w swoim poście wyjaśnia, że niestety zaraz po radosnych uściskach dłoni, głaskaniu dziecięcych główek, przytulaniu i uśmiechach do fotografa często kończy się ta szumna akcja nazywana dumie "pomocą dla podopiecznych z domu dziecka".
"A potem zamykają się drzwi placówki i do kolejnych świąt nie interesujemy już nikogo, nikt z prezentami nie przyjeżdża – taka magia świąt" – tłumaczy autorka postu.
To nie małpki w zoo
Choć to wspomnienia sprzed lat, to okazuje się, że wiele się nie zmieniło. Dlatego pani Kinga jako prezeska Fundacji Przedsiębiorcy Pomagają wskazuje firmom, jak realnie i taktownie pomóc dzieciom, tak by nie przekraczać żadnych granic.
"Proszę, apeluję: Dzieci w Domach Dziecka to nie małpki w zoo, a to, że niektóre z nich posiadają zgody na upublicznianie ich wizerunku, wcale nie znaczy, że chcą one się widzieć w lokalnej prasie czy jak w dzisiejszych czasach na facebookach, instagramach czy tiktokach. Szacunek do tych Małych, już poszkodowanych przez życie wychowanków Domów Dziecka powinien być dla każdego priorytetem, a nie okazją do brudnej PR-owej gierki..." – kończy post na Facebooku.
Choć wpis tyczy się głównie firm, to powinien dać do myślenia każdemu z nas. Bez względu na to, jaki cel chcemy wspomóc, nigdy nie róbmy tego na pokaz czy dla zagłuszenia własnego sumienia. Zastanówmy się, jak realnie pomóc i nie róbmy tego byle jak. Są osoby, które mogą nam powiedzieć, jak robić to dobrze.
Pamiętajmy także, że pomoc potrzebna jest przez cały rok, a nie tylko przed Bożym Narodzeniem.