Z tym z pozoru łatwym równaniem bez problemu poradzą sobie dzieci z podstawówki, które znają już kolejność wykonywania działań. Dorośli mają jednak problem – już od dobrej dekady spierają się, jakie jest prawidłowe rozwiązanie. 1 czy 9? A może wynik jest jeszcze inny?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na wstępie zaznaczę (będzie krótko, obiecuję!) – nigdy nie lubiłam matematyki. No, może w pierwszych latach podstawówki, kiedy obliczenia ograniczały się do dodawania i odejmowania kasztanów czy poznawania trików na naukę tabliczki mnożenia. Potem było coraz gorzej.
Tata zawsze powtarzał: "Ja to z matmy jestem noga", a mama, że od matematyki bardziej nie znosiła tylko WF-u. Uwierzyłam, że ja i jestem "noga", a kolejni nauczyciele nie rozbudzali we mnie miłości do tej "królowej nauk". Wręcz przeciwnie: odpytywanie przy tablicy wywoływało ból brzucha, bardziej utalentowani koledzy i koleżanki wzbudzali zazdrość i poczucie, że jestem "głupia", a przy każdej trójce ze sprawdzianu czy kartkówki czułam dumę, jakbym co najmniej uścisnęła dłoń samego Pitagorasa.
Nie tylko ja tak miałam! Po tym, jak w mama:Du pojawiło się równanie z siódemkami, do redakcji przyszedł mail z prośbą, by następnym razem jednak dać jakąś łatwiejszą zagadkę, bo choć dzieciaki może i rozwiążą to równanie bez trudu, dorośli będą mieć kłopot. Nawet jeśli się nie przyznają.
Spełniam zatem prośbę anonimowego czytelnika. Matematyków (z wykształcenia czy zamiłowania) z góry przepraszam!
Proste równanie, na którym wielu dorosłych polegnie
Poniższe równanie wydaje się łatwe, jednak aby prawidłowo je rozwiązać, należy przypomnieć sobie kolejność wykonywania działań. Jeśli o niej zapomnimy i zaczniemy obliczać od lewej do prawej i zignorujemy nawiasy, otrzymamy takie równanie:
6:2(1+2)=?
3⋅1+2=5
Ewentualnie, jeśli coś nam zaświta, że chyba te nawiasy to miały być obliczane jako pierwsze:
6:2(1+2)=1
Oba powyższe rozwiązania są błędne. Chociaż w drugim przypadku już pamiętaliśmy o nawiasach, zapomnieliśmy, że w przypadku mnożenia i dzielenia zaczynamy od lewej do prawej, nie od środka.
Prawidłowa kolejność wykonywania działań to: działania w nawiasach, pierwiastkowanie i potęgowanie, mnożenie i dzielenie (od lewej do prawej) oraz dodawanie i odejmowanie (od lewej do prawej). Prawidłowe obliczenie wygląda zatem tak:
6:2(1+2)=?
Najpierw nawiasy, czyli: 6:2⋅3=?
Następnie zostaje nam dzielenie i mnożenie od lewej do prawej: 3⋅3=9.
9 to zatem prawidłowy wynik.
Matematyków przeprosiłam, więc teraz zwrócę się do podobnych do mnie "matematycznych nóg" – jeśli to łatwe równanie sprawiło wam problem, to (prawdopodobnie) nie wasza wina.
Jeśli moje wyjaśnienie powyższego zadania nie jest dość jasne, posłuchajcie, jak tłumaczy je matematyk z kanału "Matura to Bzdura":