Powoli dojrzewam do myśli, że moja córka już nie jest malutkim dzieckiem. Wiem, że lada moment powie: "mamo, już mnie nie odbieraj ze szkoły, bo to wstyd". Ale ja to bardzo lubię i póki mogę, czerpię z tego przyjemność. To taki czas na ważne rozmowy, zanim wszyscy wpadniemy w wir swoich obowiązków. Szkoda, że nie każdy z tego korzysta.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Będę tęskniła za tymi spotkaniami, bo są one pełne emocji. Po kilku godzinach rozłąki dziecko chce opowiedzieć o wszystkim, co się danego dnia wydarzyło. O radościach, ale i o smutkach. Doceniam, że chce powiedzieć o tym właśnie mnie, więc słucham z dużą uważnością.
Życie w przyśpieszonym trybie
Jakiś czas temu przeczytałam, że w relacji dziecko – rodzic w całym dniu najważniejsze jest kilka minut po przebudzeniu, po wyjściu z przedszkola lub szkoły i tuż przed snem. Przy dwójce dzieci z porankami i wieczorami bywa różnie. Są miłe i czułe, ale czasem brak czasu na dłuższe indywidualne rozmowy. Powrót ze szkoły czy przedszkola jest za to tylko nasz.
Czekając na córkę, uśmiecham się, gdy widzę rodziców, którzy także bez pośpiechu z uwagą słuchają emocjonujących opowieści swojej pociechy, ale nie jest to częste. Zazwyczaj z ust dorosłych padają ponaglenia i pretensje w stylu: "ile można na ciebie czekać", "mnie się śpieszy". Są i tacy, którym się nie śpieszy, ale mimo to nie mają czasu...
Nie miał czy nie chciał mieć
Niedawno byłam świadkiem sytuacji, która mocno mnie zasmuciła i zdenerwowała. Pewien pan czekał na coś wraz z synkiem. Może na dodatkowe zajęcia, a może na transport. Siedzieli w szatni, a chłopiec miał w tym czasie zjeść kanapkę. Tata w tym czasie wpatrywał się w telefon. Nagle żądny uwagi 8-latek zaczął wpychać głowę miedzy ekran a głowę taty, by zobaczyć, co ten robi.
Zachowanie chłopca jednak nie skłoniło mężczyzny do refleksji. Zamiast tego odepchnął lekko dziecko i podniesionym głosem rzucił: "Co ty wyprawiasz? Jedz tę kanapkę i mi nie przeszkadzaj".
Może i bym zrozumiała, gdyby to były sprawy zawodowe, pilny mail, ale mężczyzna grał w grę... a to, co działo się na ekranie, było ważniejsze niż rozmowa z dzieckiem. Chłopiec bez słowa jadł więc kanapkę, gapiąc się w ścianę w milczeniu.
To się kiedyś zemści
To był ciężki widok, ale niestety nie pierwszy i nie ostatni. Niemalże każdego dnia widuję w szatni rodziców zapatrzonych w ekrany swoich smartfonów. Siedzą tak blisko, a jednocześnie tak daleko od swoich dzieci. Wylogowani z życia w realu, gdy tuż obok ich dziecko czeka... tylko że któregoś dnia przestanie. Bo ile można prosić o uwagę?
I potem będzie: "On mi nic nie opowiada", "Nie miałam pojęcia, bo ona nic mi nie mówiła", "Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie chce ze mną rozmawiać".
Tylko, rodzicu, gdzie byłeś, gdy twoje dziecko tego chciało?