mamDu_avatar

Psycholożka wytyka nam błąd. To plaga wśród współczesnych rodziców

Magdalena Woźniak

09 listopada 2023, 13:15 · 2 minuty czytania
"Ten błąd popełnia prawie każdy rodzic" – zaczyna swój post psycholożka. A ja napisałabym więcej: ten błąd popełnia prawie każdy człowiek, niezależnie od tego, czy jest rodzicem, czy nie.


Psycholożka wytyka nam błąd. To plaga wśród współczesnych rodziców

Magdalena Woźniak
09 listopada 2023, 13:15 • 1 minuta czytania
"Ten błąd popełnia prawie każdy rodzic" – zaczyna swój post psycholożka. A ja napisałabym więcej: ten błąd popełnia prawie każdy człowiek, niezależnie od tego, czy jest rodzicem, czy nie.
Emocje nie są po to, by je naprawiać. Są po to, by je odczuwać. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Co z tymi emocjami?

Julia Izmalkowa, w sieci działającą pod pseudonimem Psychomama Julia, jest psycholożką, matką. W jednym z ostatnich opublikowanych postów przyjrzała się powszechnemu wśród ludzi błędowi: próbie naprawiania emocji.


Poniżej jej słowa:

"Błąd, który popełnia prawie każdy rodzic, to kiedy widzi emocje dziecka i… chce je naprawić. (…) Kiedy nasze dziecko coś boli, my czujemy ten ból dwa razy intensywniej. Więc co robimy? Chcemy, by ono poczuło się dobrze, bo dzięki temu my poczujemy się lepiej.

Pomimo że wszystkie te zdania wynikają z dobrych intencji, nie wnoszą nic dobrego, ponieważ emocji się nie naprawia. Takie zdania (Nie ma potrzeby się złościć, nic takiego się stało) są komunikatem, że z daną emocją jest coś nie tak i trzeba ją szybko zmienić na lepszą.

Jednak: to normalne bać się, kiedy się przestraszyło. To normalne, by czuć rozpacz, kiedy się kogoś traci. To normalne czuć złość, kiedy się przegrywa. Tylko dlatego, że emocja powoduje, że czujesz się źle, nie znaczy, że emocja jest zła. Emocje nie są problemem, nie trzeba ich naprawiać…".

"Nie ucz jej złości"

Szczególnie mi blisko do słów Julii. Jestem przeciwna próbom usuwania emocji, naprawiania ich, całym sercem. Po pierwsze: to po prostu niemożliwe. Po drugie: uważam, że to krzywdzące.

Kiedy zostałam matką, zdarzyło mi się usłyszeć od bliskich w moim otoczeniu, żebym "nie uczyła dziecka złości", kiedy mówiłam do mojej córki: "Krzycz, kiedy jesteś zła. Płacz, kiedy jest ci smutno. To wszystko jest ok. To normalne".

I jednocześnie dbając o jej dobrostan psychiczny w taki sposób, musiałam wyjaśniać tym, którzy odłączyli się od swoich emocji, albo nie posiadają odpowiedniej wiedzy, co właściwie robię i dlaczego to jest ważne.

Nigdy nie musiałam uczyć mojej córki złości. Złości nie da się nauczyć, to emocja, jak każda inna. Smutek, niepokój, strach, podekscytowanie, radość, oczekiwanie. Emocje już są w nas, to, czego możemy się nauczyć, to po pierwsze akceptacji ich, a po drugie: technik ich przeżywania, radzenia sobie z nimi.

Dlatego od kiedy moja córka była naprawdę mała i widziałam, że przepełnia ją nieznane dotąd uczucie, jej własna złość, mówiłam: Krzycz, będzie ci lżej.

Nie udawałam, że jej złość nie istnieje. Nie odwracałam jej uwagi od tego, co czuje. Ludzie, którym jako dzieciom powtarzano, że to, co czują, jest brzydkie, niestosowne, teraz są oddzieleni od własnych uczuć.

Czasem czujemy się źle, czujemy rozpacz, smutek, złość. I to właśnie, między innymi, czyni nas ludźmi.

Czytaj także: https://mamadu.pl/177529,odebralam-corke-z-przedszkola-polem-lezala-na-podlodze-w-szatni-placzac