Joshua Rodriguez / Unsplash
REKLAMA

Główny argument stojący za tezą, że noszenie równa się rozpieszczanie, można streścić w słowach, że dziecko, które często "leżakuje" w rękach rodziców, przyzwyczaja się do tych komfortowych warunków i wyrabia roszczeniową postawę. Oznacza to, że w przyszłości będzie domagało się zawsze takiej formy ukojenia, a jeśli jej nie otrzyma, zareaguje niezadowoleniem i zamęczy opiekunów swoimi głośnymi protestami.

Nieprzypadkowo na forach parentingowych w mediach społecznościowych czy również w bezpośrednich rozmowach ze znajomymi można usłyszeć nieco złośliwy żart ujęty w zdaniu: "zbyt często nosiłeś/aś, to teraz cierp". Wielu przyszłych czy świeżo upieczonych rodziców daje wiarę temu ostrzeżeniu i stara się ograniczyć do minimum "wycieczki" po mieszkaniu z dzieckiem na rękach, mocno wtulonym w ich piersi.

logo
Jonathan Borba / Unsplash

Prawdy nie da się jednak przysłonić. A jest on taka, że nowo narodzone dziecko potrzebuje ciepła, a co za tym idzie, bliskości i uwagi rodziców. Noszenie doskonale zaspokaja tę potrzebę zakodowaną w noworodku z okresu płodowego (rozwoju w brzuchu matki), ponieważ zapewnia przez dłuższy czas bezpośredni kontakt "skóra do skóry", w czasie którego spora powierzchnia ciała dziecka ma styczność z ciałem rodzica.

Noszone dziecko czuje się bezpiecznie i pewnie. Ciepło wydzielane przez skórę rodzica oraz odgłos jego bijącego serca w trakcie tulenia i kołysania działa na malucha szczególnie kojąco. Noszenie to jednak nie tylko patent na zaspokojenie odczuwanej w danej chwili przez dziecko potrzeby bliskości, ale także jeden z elementów budowania długotrwałej więzi i umacniania relacji między dzieckiem a rodzicami.

logo
Kelly Sikkema / Unsplash

Warto dodać, że dziecko, które chce być noszone, a zostaje pozostawione same sobie, zaczyna odczuwać frustrację i lęk. Pragnie fizycznego kontaktu z mamą/tatą, tymczasem nie widzi rodzica i nie wie, czy wróci. Minimalizowanie bliskości, której idealną realizacją w praktyce jest noszenie, w przyszłości może skutkować u dziecka obniżeniem poczucia własnej wartości oraz trudnością w okazywaniu uczuć czy budowania relacji.

Noszenie nie musi być tylko działaniem wdrażanym w sytuacjach kryzysowych, kiedy dziecko płacze albo nie jest w stanie zasnąć pod wieczór. Czynność ta może stać się częścią pewnego rytuału związanego z codziennymi zabiegami pielęgnacyjnymi. Przykładowo, rodzic może wziąć dziecko na ręce i ponosić je z myślą o pocieszeniu malucha po zmianie zabrudzonej pieluszki, która dała się we znaki jej małemu użytkownikowi.

logo
Chris Anderson / Unsplash

Oczywiście trzeba pamiętać, że noszenie nie stanowi panaceum na wszelkie potrzeby dziecka. Noworodek wymaga też innych atrakcji, które będą choćby rozwijać jego motorykę czy ćwiczyć zmysły (masaży, pluskania w wodzie, kontaktu z przytulankami czy stymulacyjnymi zabawkami). A noszenia raczej nie da się przedawkować, bo jeśli maluch będzie potrzebował akurat czego innego, to na pewno da temu wyraz!