Niedawno opisywaliśmy historię 9-latki, która po wakacjach nie miała z kim siedzieć w ławce i bardzo to przeżyła. Tym razem napisała do nas mama 15-latki. Jej historia pokazuje, jak niezwykle ważne jest, by rodzice zachowali czujność i słuchali własnego dziecka. Coś, co dorosłym może się wydawać błahym problemem, dla naszych pociech może oznaczać koniec świata.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Nasza 15-latka wkroczyła w próg dorosłości. Kończąc ósmą klasę, zadecydowała, że wybierze szkołę o profilu technik żywienia i usług gastronomicznych" – pisze Iwona.
Ponieważ rodzice mieli świadomość, że ich córka miewa problemy z nowościami, postanowili działać. Chcieli córkę psychicznie oswoić z nadchodzącymi zmianami. "Problemy zaczęły się w wakacje przed urlopem. Jej stan był poważnie zmieniony pod względem płaczu i samokrytyki" – wyznała mama.
Dziewczynka przez większość wakacji myślała o tym: czy dostanie się do wymarzonej szkoły, czy też nie? Czy będzie to szkoła bliska jej wyboru, czy też ta ostatecznie w innym mieście? Martwiła się także, czy jej przyjaciółka też dostanie się do tej samej placówki i czy też będą razem siedzieć?
"Czarna chmurka wisiała nad głową tak mocno, że nie daliśmy już rady jej pomóc. O pomoc poprosiliśmy psychologa w innym mieście. Prywatnie, bo szybki termin" – wyznała mama nastolatki.
Plusy i minusy
Pod koniec wakacji okazało się, że dziewczynka dostała się do wybranej szkoły, jednak przyjaciółka trafiła do innej klasy i nie może się przepisać. "To był dla niej cios... przeżywamy to razem z nią. Najgorsze, że ciągle myśli, czy ktoś ją polubi, czy nie itd. Jesteśmy już po drugim spotkaniu z psycholożką i po części jest poprawa, ale został jeden bardzo poważny problem, z którym nie radzi – tęsknota za swoją bliską koleżanką. Wyznała nam, że jest też zazdrosna o to, że boi się, że kontakt między nimi się ochłodzi".
Poznanie nowych kolegów także nie należy do łatwych: "Córcia chwaliła się, że sama podeszła do grupki uczniów, ale nie mieli zbytnio o czym gadać, bo nasza pociecha nie ma Facebooka. Dziewczyny w jej klasie, jak widać, mają porobione grupki. Siedziała w poniedziałek sama, bo i klasa jest nieparzysta".
Strach ma wielkie oczy?
Mama wyznała, że czekając na córkę, po pierwszym dniu szkoły obawiała się, że ta będzie strapiona. Czekało ją jednak miłe zaskoczenie: "Patrzymy... Wychoooooodziii i żegna się, tuląc z nową koleżanką, która dosiadła się do niej do ławki w późniejszych zajęciach, bo i ta tak samo czuła się osamotniona. Uśmiech córy to było to! Owszem, opowiadała, że tęskni za przyjaciółką i łezka zakręciła się w oku. Jeszcze to w niej siedzi, bo widziały się raptem 3 razy po na 5 min przerwie, ale każda szukała swojej następnej klasy i nie miały czasu więcej ze sobą porozmawiać" – opisuje już z większym optymizmem kobieta.
Strach ma wielkie oczy, zwłaszcza ten przed nieznanym, jednak nie oznacza to, że należy go bagatelizować. Nasze pociechy w takich momentach bardzo potrzebują naszego wparcia, ale to czasem także za mało. "Polecam rodzicom rozmawiać 3 razy więcej, jeśli zajdzie taka sytuacja i w ostateczności poradzić się psychologa" – radzi mama 15-latki i dodaje: "Nas czeka za 2 tygodnie jeszcze jedno spotkanie z panią psycholożką".
"Sami jesteśmy zmęczeni... Ale też musimy dać radę. Życzę wszystkim dzieciom i rodzicom cierpliwości" – kończy swój list do redakcji Iwona.