Wakacje to czas odpoczynku od szkoły, ale czy oznacza dla dzieci wolne od obowiązków i innych zadań? Ile domów, tyle opinii. Czy odmienne podejście do tematu daje nam przyzwolenie na krytykowanie metod innych rodziców? Daria postawiła córce jeden jedyny warunek, a wiele osób uważa, że jest on zbyt surowy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Wakacje to czas relaksu i odpoczynku, jednak gdy byłam dzieckiem, mama latem stawiała mi jeden warunek. Każdego dnia musiałam przeczytać rozdział wybranej przeze mnie książki. Na początku podstawówki nie robiłam tego chętnie. Czytanie generalnie kojarzyło mi się z nudnymi lekturami szkolnymi i przymusem. Szło mi kiepsko i nie czerpałam z tego przyjemności.
Latem mogłam książki wybierać sama. Nigdy nie musiałam ich kończyć, mogłam próbować do woli. Dzięki systematyczności nabrałam nawyku, odkryłam, jakie książki lubię i zaczęłam czerpać ogromną przyjemność z czytania. W moim przypadku był to długi proces. Uważam jednak, że to właśnie dzięki temu dziś potrafię zawsze znaleźć czas na książkę.
Dla dobra dziecka
Postanowiłam więc zastosować dokładnie taką samą metodę w przypadku mojego dziecka. Na początku wakacji pojechałyśmy do biblioteki miejskiej założyć kartę. Postawiłam także jeden warunek, taki sam ja miałam kiedyś – córka ma każdego dnia przeczytać jeden rozdział książki. Nosi okulary i wieczorne czytanie potwornie ją męczy, a także zajmuje więcej czasu. Nakłaniam ją więc, by zaczęła dzień od książki, jeszcze przed zabawą. Latem zawsze jest przecież coś ciekawego do roboty.
Niestety córka, podobnie jak ja kiedyś, jeszcze ma duży problem z systematycznością. Kilkukrotnie doszło do sytuacji, że chciała się bawić na do późnego wieczora na dworze z koleżankami. Przypomniałam jej wtedy, na co się umawiałyśmy i musiała iść do domu. Uważam, że to uczciwe, jednak spotykam się z olbrzymią krytyką, co mnie mocno dziwi.
To nie kara!
Nieprzyjemne spojrzenia i komentarze dość mocno mnie rażą. Nie uważam, by dziecku działa się krzywda. Pilnuję dobrego nawyku i umowy, którą zawarłyśmy. Jestem konsekwentna. Natomiast niektórzy reagują tak, jakbym zamykała dziecko na cały dzień w domu i odmawiała jej zabawy, zmuszając do nauki w wakacje. Raz nawet usłyszałam pytanie: 'Co przeskrobała, że ma karę i musi czytać?'.
W życiu nie przyszłoby mi do głowy, by karać dziecko czytaniem książki! Jak w ogóle tak można pomyśleć? Uważam, że to olbrzymia przyjemność, ale czasem trzeba trochę pomóc dziecku to zrozumieć".