Nasza czytelniczka niedawno została mamą i zauważyła, że bardzo dużo osób jest przekonanych, że skoro siedzi w domu, to nic nie robi. Nawet bliskie osoby, które same mają dzieci, chętnie zorganizowałby jej ten "wolny czas". Np. siostra zaczęła regularnie podrzucać do niej swoje dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Cztery miesiące temu zostałam mamą, tak więc obecnie przebywam na macierzyńskim. Nazwanie tego okresu urlopem to jakiś smutny żart. Wiele osób uważa, że kobiety, które 'siedzą z dzieckiem w domu', nic nie robią... Przykre, że takiego zdania są także inne mamy. Aż tak łatwo się o tym zapomina?
Uwielbiam ten czas
Zawsze za dużo pracowałam, teraz mam więcej przestrzeni, by przemyśleć, czego chcę w życiu, jak sobie poukładać sprawy zawodowe w przyszłości. To także świetny moment, by nauczyć się sobą opiekować, bo zrozumiałam, jak bardzo do tej pory zaniedbywałam siebie. Oczywiście to także czas, by nacieszyć się dzieckiem. Uwielbiam patrzeć, jak synek śpi, kocham nasze długie spacery do lasu czy nasze wspólne drzemki, ten spokój pozwala mi naładować baterie. Wiem, że to dzięki temu mam siłę radzić sobie, gdy przychodzą trudniejsze dni.
Nie zawsze jest kolorowo
Macierzyński to przecież także spore wyzwanie, jeśli chodzi o opiekę nad maluchem. Brak snu, problemy z karmieniem, skoki rozwojowe, ząbkowanie, choroby i ciągłe zamartwianie się... Do tego ten brak przewidywalności. Dla mnie, niezwykle ułożonej osoby, to nie lada wyzwanie. Na co dzień nie mam zbyt dużej pomocy przy dziecku, bo mąż dużo pracuje, jednak w moim trybie jest ok.
Ostatnio siostra stwierdziła, że 'skoro siedzę w domu i nic nie robię, to mogę jej pomóc'.
Początkowo nie miałam z tym problemu, bo przecież faktycznie chodziło o zaledwie jeden dzień. Siostra ma dwójkę dzieci w wieku 6 i 8 lat, które uwielbiam. Ponieważ nie mają szkoły i przedszkola, to się nudzą. Zapytała więc, czy mogłaby je przywieźć, skoro i tak jestem w domu.
To już spore dzieciaki, dość samodzielne i lubimy razem spędzać czas, więc nie widziałam problemu. Jednak wizyty zaczęły być coraz częstsze i mocno absorbujące. Nie miałam kiedy się położyć i odpocząć. Gdy synek usypiał, zajmowałam się resztą, jak nie obiad to jakaś przekąska czy wymyślanie atrakcji. Zamiast cichego popołudnia na ławce w parku z książką, miałam nieustannie głośny plac zabaw.
Mam dość
W końcu powiedziałam siostrze, by nie przywoziła do mnie więcej dzieci tego lata, bo jestem tym zbyt zmęczona. Nie spotkałam się jednak ze zrozumieniem. Zapytała, czy były niegrzeczne. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że są świetne i nie mogę absolutnie nic złego powiedzieć. Jednak są dziećmi, potrzebują mojej uwagi, bywają głośne i energiczne. Obraziła się, bo niby czym mogę być zmęczona, siedząc w domu. I dodała, że jej przykro, że jestem taką egoistką i nie chcę jej pomóc, choć bym mogła.
Nie chodzi o moją siostrę, bo z nią sobie jakoś sama załatwię sprawę. Jednak ta sytuacja uświadomiła mi, jak łatwo powiedzieć do młodej mamy 'siedzisz w domu i nic nie robisz'.
Zaczęłam baczniej zwracać uwagę, gdy ktoś tak mówi i ta częstotliwość jest zatrważająca. Robią to znajomi i obcy, ludzie bez dzieci, ale także ci, którzy już odchowali swoje pociechy. Jak to możliwe, że tak łatwo zapomina się o tym, że mama z niemowlakiem naprawdę potrzebuje spokoju? Przecież to nie jest tak, że ogląda się telewizję cały dzień. Choć od porodu minęło wiele tygodni, to moje ciało nadal wraca do formy. To mnóstwo zadań, wielka odpowiedzialność i zmęczenie.
To, że zazwyczaj jestem uśmiechnięta, nie oznacza, że nie bywam zmęczona i nie zasługuję na spokój".