Osiedlowy sklep, przede mną w kolejce dwie osoby – mama z córeczką. Dziewczynka zasypuje matkę pytaniami. "A co to jest?" – pyta, wskazując na terminal. "A czemu to tu leży?" – kolejne pytanie, tym razem o pudełko z przecenionymi produktami tuż przy kasie. Ciekawa wszystkiego bacznie obserwuje otoczenie. W końcu jej wzrok pada na sprzedawcę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
To młody chłopak, może 20-letni. Wyróżnia się fryzurą: z jednej strony głowy ma długie, gęste włosy, druga strona jest wygolona. Dziewczynka przygląda mu się z błyskiem w oku. Błyskiem, którego nawet jej zazdroszczę – kto z nas, dorosłych, spogląda na świat z taką ciekawością, taką beztroską? Kilkulatka kieruje drobną rączkę w stronę kasjera. Mama nie zdążyła jej upomnieć, by nie pokazywała palcem na innych ludzi. Z ust dziecka pada pytanie: "A czemu ten pan ma takie włosy?".
Czego chcemy uczyć dzieci?
Mama odpowiada szybko: "Żeby się podobać". Wydaje się lekko poirytowana niekończącymi się pytaniami córki, próbuje uciąć temat, zabrać rzeczy z lady i wyjść. Dziewczynka jednak nie ustępuje. "A czemu pan chce się podobać?", pyta.
Kobieta odpowiada: "Wszyscy chcą się podobać. Ty też codziennie rano mówisz, że chcesz założyć najładniejszą sukienkę, jaką masz w szafie, bo chcesz się innym podobać". Skóra mi lekko cierpnie, ale milczę. Zastanawiam się, na kogo wyrośnie ta śmiała, ciekawa świata dziewczynka, jeśli już teraz słyszy, w wieku 3, może 4 lat, że "wyglądamy", żeby podobać się innym. Nie po to, by czuć się dobrze we własnej skórze, by swoim wyglądem – czy to sukienką, czy długimi włosami – wyrażać siebie. Podobać się innym.
Słowa kasjera to cenna lekcja
Z zamyślenia wyrywa mnie głos sprzedawcy. Matka z córką już mają odchodzić z zakupami, kiedy młody mężczyzna odpowiada: "Proszę pani, nie chodzi o to, że chcę się podobać. Ja oddaję włosy na peruki dla chorych na raka. Dlatego tak zapuszczam". Uśmiecha się. Ja też się uśmiecham, bardziej do siebie.
"O widzisz, Amelko, słyszałaś pana? Pan zapuszcza włosy, bo potem je obcina dla osób, które ich potrzebują", mówi mama do dziewczynki. "A czemu ich potrzebują?", słyszę z oddali, kiedy obie kierują się w stronę drzwi.
Sprzedawca kasuje moje rzeczy, płacę, wychodzę. Jeszcze przez jakiś czas myślę o tej kilkuletniej dziewczynce. Wątpię, żeby zapamiętała tę scenę. Może jednak to będzie lekcja dla jej mamy, by następnym razem nie wysnuwać wniosków, które mogą mijać się z prawdą? Nie oceniać? Nie zaszczepiać w dziecku od maleńkości poczucia, że mamy wyglądać w określony sposób, by podobać się innym? Wreszcie – może to będzie, po prostu, lekcja dobra?