Zostanie ojcem uważa się za punkt zwrotny w życiu mężczyzny. Nic więc dziwnego, że wiadomość o tym, że jego partnerka jest w ciąży, a on za ok. 9 miesięcy powita na świecie swoje dziecko, jest dla niego jak grom z jasnego nieba. Dla przyszłego tatusia rozpoczyna się okres, w którym staje przed wyzwaniem, jakim jest przygotowanie się do ojcostwa.
Reklama.
Reklama.
Dzień, w którym mężczyzna dowiaduje się, że zostanie tatą, wprowadza istotny przełom w jego dotychczasowym życiu. Taka informacja może też wywołać wiele sprzecznych emocji (i to nic złego, bo każdy jest inny i ma własny bagaż doświadczeń). Radość z tego odkrycia może przeplatać się z niepokojem o to, co robić, by dobrze wywiązać się z nowej roli.
Jako że ludzkie historie lepiej przemawiają do wyobraźni niż teoretyczne rozważania, postanowiliśmy zapytać dwóch świeżo upieczonych ojców o to, jak to z nimi było. Jakie myśli przelatywały im w głowie po tym, jak usłyszeli, że będą rodzicami? W jaki sposób starali przygotować się na przyjście na świat swojego pierwszego dziecka?
Przede wszystkim interesowało nas, co dla młodych tatusiów było najważniejsze w okresie między wieścią o ciąży a narodzinami dziecka. Być może ich opowieści będą dla panów znajdujących się na tym zakręcie życia wskazówką czy inspiracją, co zrobić w pierwszej kolejności, albo zwyczajnie zmniejszą nieco stres związany z czekającym ich wyzwaniem.
– Wielka radość, ekscytacja, strach, niepewność – to emocje, jakich doświadczał Karol, 32-latek z Krakowa, ojciec 3-miesięcznej Zosi, w pierwszych dniach od chwili, gdy żona powiedziała mu, że będą rodzicami. – Wszystko na raz, a czasami każde osobno – dodaje mężczyzna, potwierdzając wachlarz przeżyć, które towarzyszą przyszłym ojcom.
Aby przygotować się do ojcostwa i zarazem uspokoić kłębiące się w głowie myśli, Karol postanowił skoncentrować się na praktycznych rzeczach: zakupy, planowanie, przygotowywanie mieszkania. Poza tym przeprowadził sporo rozmów z żoną o tym, jak będzie teraz wyglądało ich życie. I nie tylko dotyczące opieki nad dzieckiem, ale ogólnie.
Chodzili również do szkoły rodzenia, ale oboje zrezygnowali z niej po 2 zajęciach. – Żona sporo też czytała, ja z kolei wyznawałem "ojcostwo intuicyjne" i nie czytałem nic poza tym, co czasami podesłała mi żona, jako godne uwagi. Jestem praktykiem, więc wolałem trenować, a miałem ku temu niezłą okazję – opowiada nasz rozmówca.
Tak się złożyło, że pół roku wcześniej w jego rodzinie pojawiły się dwa noworodki, więc gdy tylko miał okazję podczas rodzinnych spotkań, to zawsze szedł pierwszy na ochotnika, żeby uczyć się, jak przewijać, zmieniać pieluchy, wycierać, pielęgnować. – Wiele miesięcy później żona przyznała mi się, że była pod wrażeniem mojego zapału – wspomina.
Co było dla niego najważniejsze w tym okresie oczekiwania na potomka? Jak wyznaje, liczyło się tylko i wyłącznie to, żeby ciąża i poród przebiegły bez problemu, a żona i dziecko były zdrowe. Poza tym zadbał o odpowiednie nastawienie się psychiczne. – Że teraz nie będzie "gorzej", a po prostu "inaczej". Taki punkt widzenia robi dużą różnicę – podpowiada.
Dla Tomasza, 36-latka z Warszawy, ojca półrocznego Adasia, wieść o tym, że będzie tatą, była kompletnym zaskoczeniem, bo akurat w tym momencie się tego nie spodziewał. – Sam początek to była taka cisza przed burzą. Taki dziwny okres, bo dowiadujesz się, że będziesz ojcem, no i... no i nic. Dziewięć miesięcy przed tobą, więc niby czujesz, że jesteś już tatą, ale na dobrą sprawę JESZCZE z tego wiele nie wynika – wspomina.
Jak opowiada, poza oczywiście wizytami u lekarzy, nagłym zainteresowaniem ofertą sklepów z wózkami i takimi banałami jak szkoła rodzenia przygotowanie do ojcostwa to przede wszystkim czas przeformatowania własnych wartości i zmiany stylu życia. Bo wkrótce pod wspólnym dachem pojawi się istotka wymagająca twojej dużej uwagi.
– Dziewięć miesięcy to w mojej ocenie taki fajny czas, kiedy wraz z rosnącym brzuchem partnerki facet ma okazję zrozumieć, że pewien etap, jeśli to jego pierwsze dziecko, po prostu się kończy – wyznaje Tomek. Mężczyzna zwraca uwagę, że w okresie oczekiwania na dziecko myśli się też o przygotowaniu fizycznej przestrzeni na powitanie malucha.
– Stworzenie jakiegoś kącika dla dziecka w mieszkaniu pojawia się na liście zadań, choć prawdę mówiąc, z początku nie jest to aż tak ważne, bo na dobrą sprawę wystarczy przewijak i łóżeczko. Najważniejsze jest przemeblowanie w głowie i pokonanie swoich obaw, bo z perspektywy czasu muszę przyznać, że bałem się okrutnie – śmieje się Tomek.
Można powiedzieć, ilu ojców, tyle historii przygotowań do zostania tatą. Nie ma więc idealnej recepty na spożytkowanie tego dziewięciomiesięcznego okresu, w którym ma rzekomo dokonać się transformacja bezdzietnego mężczyzny w pełnoprawnego rodzica. Trzeba zdać się na naturę, szczęście i bliskich. I starać się, jak tylko się umie, wierząc, że będzie dobrze.