Czasem jest tak, że wystarczy kilka słów, by poczuć przypływ inspiracji i uderzenie świadomości. Takie wiecie, mentalne połączenie. U mnie tak wydarzyło się dziś, po przeczytaniu słów pewnego psychoterapeuty uzależnień.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trafiłam na fantastyczną rozmowę Dawida Krawczyka, dziennikarza Krytyki Politycznej z psychoterapeutą uzależnień Robertem Rutkowskim.
Uderzyło mnie tak dużo prawdy w słowach terapeuty, że niemal zabrakło mi tchu.
Zawsze czułam, że z szampanami dla dzieci coś jest nie tak, nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, by kupić je swojej 5-letniej córce, ale dziś to zostało "włożone do odpowiedniej przegródki" w mojej głowie.
Te z pozoru niewinne, wyjątkowo kiczowate kolorowe butelki z musującą oranżadą promują kulturę picie alkoholu u najmłodszych dzieci! A to wszystko przy gromkim aplauzie dorosłych, którzy te butelki kupują, a sami zaopatrują się w te o wyższym stężeniu etanolu.
Koło się kręci, schemat się powiela, błądzimy.
Czujemy się coraz gorzej, nasze ciała są w coraz gorszym stanie, odrywamy się od pierwotnych połączeń, nie czujemy ziemi pod nogami i zapisujemy się na terapię, bo czujemy się parszywie.
Tymczasem alkohol zawsze był i pozostaje jedną z najbardziej depresjogennych substancji na świecie!
Wymieniając kolejne konsekwencje picia alkoholu, Rutkowski mówi między innymi:
"Dlatego najlepiej by było, gdybyśmy po prostu przestali pić alkohol, ale to jest koncepcja nie z tego świata, tylko świata idealnego, w którym nie ma wojen, wszyscy się kochamy i tańczymy, radośnie trzymając się za ręce".
To brzmi jak coś, co powiedziałabym ja. Wiele razy w swojej głowie, myślach, tekstach, marzę o utopii i wiem, że ona nie istnieje.
Ale hej! Imitacja alkoholu dla dzieci? Do czego nas to prowadzi? Przerwijmy to błędne koło, natychmiast.
"Moja i twoja nadzieja"
Na końcu, mądry rozmówca, dodaje zdecydowanie:
"Współczesne młode pokolenie wystarczająco długo oglądało swoich sfrustrowanych rodziców, którzy wlewali w siebie etanol. I sami nie są tym zainteresowani. Mój optymizm nie bierze się z powietrza, widzę dużą zmianę pokoleniową".
I tymi słowy zostawia nas wszystkich z nadzieją na lepszą, bardziej świadomą przyszłość. Może nie będziemy trzymać się za ręce i śpiewać, ale będziemy dłużej żyć, mieć silniejsze ciała i jaśniejsze umysły.