"Córka dużo czasu poświęciła na zrobienie zadanej pracy", pisze mama uczennicy, która za źle odrobione zadanie domowe dostała ocenę niedostateczną. Prace domowe wciąż wzbudzają mnóstwo emocji wśród rodziców. Czy nauczyciel ma w ogóle prawo je oceniać?
Reklama.
Reklama.
Prace domowe to temat, który wzbudza wiele emocji. Wciąż podnosi się kwestie zasadności ich zadawania. Rodzice są im przeciwni, uważają, że dzieci spędzają wystarczająco dużo czasu w szkole i nie powinny ślęczeć dodatkowo nad lekcjami w domu. Również coraz więcej nauczycieli odchodzi od tej formy. – Kilkanaście lat temu przestałam zadawać prace domowe – powiedziała nam nauczycielka z Krakowa, Weronika Szelęgiewicz.
Prace domowe nie mają sensu
Dzięki temu i ona i jej uczniowie mają mniej pracy, która w gruncie rzeczy jest bezsensowna: – Nie muszę weryfikować, czy te prace są samodzielne. Przecież nie jestem w stanie "wyguglować" wszystkich prac ponad setki uczniów, to nierealne. Z drugiej strony, jeśli praca nie jest samodzielnie napisana, to nie ma żadnej wartości ani dla mnie, ani dla ucznia. Po co w takim razie ona w ogóle jest? – wyjaśnia.
Niestety wciąż wielu nauczycieli zadaje prace domowe. W dodatku później je ocenia. Czy to jest sprawiedliwe? Na jednej z facebookowych grup dla rodziców, pewna mama napisała: "Moja 10-letnia córka dostała jedynkę z pracy domowej z matematyki. Przyznam, że bardzo mnie to zdenerwowało, ponieważ widziałam poprzedniego wieczoru, że się starała i dużo czasu poświęciła na zrobienie zadanej pracy. Musiała czegoś nie zrozumieć na lekcji, może pani za mało wytłumaczyła temat, nie wiem.
Wydaje mi się jednak, że stawianie oceny niedostatecznej dziecku, które się tak starało, pracowało i dało z siebie wszystko, jest po prostu krzywdzące. Czy raczej nauczycielka nie powinna wyciągnąć z tak odrobionej pracy jakichś wniosków dla siebie samej? Np. tego, że niewystarczająco wyjaśniła dane zagadnienie? Czy to w ogóle jest zgodne z prawem, żeby stawać jedynki z pracy domowej?".
Co na to przepisy prawa?
Cóż, trzeba przyznać, że stawianie jedynki z pracy domowej, nie jest zgodne z prawem. Można tu powołać się na artykuł 44 ustawy o systemie oświaty. Zgodnie z nim "ocenianiu podlegają (m.in.) osiągnięcia edukacyjne ucznia", a praca domowa nie zalicza się do osiągnięć edukacyjnych... choć może być sposobem na ich sprawdzenie. Uczniowie powinni być jednak o tym poinformowani już na początku roku, a informacja o takiej praktyce powinna znaleźć się również w statucie szkoły.
Pod postem znalazło się sporo komentarzy. Oto niektóre z nich:
Okropna nauczycielka. Nauczyciel z powołaniem, który ma serce do dzieci, by tego nie zrobił.
To, czy można oceniać pracę domową, zależy od statutu szkoły. Jednak w tym przypadku ocena jest po prostu przykra.
Czy ta ocena ma być jakąś motywacją dla dziecka do dalszej pracy? Nie sądzę.
Niektórzy lubują się w wystawianiu tych pał... A potem dziwią się, że średnia klasy z ich przedmiotu jest taka niska – przecież tak świetnie uczą.
Wydaje się więc, że w sytuacji opisanej przez internautkę, nauczycielka zdecydowanie była zbyt surowa. Jeśli dziecko starało się rozwiązać zadanie i przedstawiło swoje próby, stawianie mu jedynki było po prostu nieludzkie.