Rodzice próbują wpłynąć na zachowanie swoich dzieci różnymi sposobami. Są tacy, którzy nawiązują dialog i starają się mówić tak, by dziecko zrozumiało, że pewnych rzeczy robić po prostu nie można, a inne trzeba. Bywa jednak, że nawet bardzo wyrozumiali rodzice, czasem, z braku sił i argumentów, wysyłają dziecko do kąta. Jak to wpływa na malucha?
Reklama.
Reklama.
Klęczenie na grochu, szarpanie za ucho, bicie linijką – te kary, dawniej popularne, są oczywistą przemocą i na szczęście dziś żaden normalny rodzic nawet nie pomyślałby o tym, że tak można potraktować własne dziecko. Niemniej, niektórzy uciekają się do stosowania pewnych kar, może już nie tak brutalnych, by zapanować jakoś nad niepożądanymi (przez siebie) zachowaniami dziecka. Chodzi na przykład o tzw. karne jeżyki, czy stanie w kącie (to w gruncie rzeczy jest to samo).
Po pierwsze, zastanówmy się, w jakim celu w ogóle opiekunowie uciekają się do kar:
Chcą spowodować, by dziecko przestało zachowywać się w pewien sposób (na przykład ciszej się bawiło)
Chcą zmusić je do zrobienia czegoś, czego nie chce, wywołać presję (żeby posprzątało pokój, odrobiło lekcje)
Chcą dać nauczkę za to, że źle zachowało się w stosunku do innej osoby (uderzyło brata albo babcię)
Pewnie powodów znalazłoby się więcej, ale to nie ma znaczenia. Kary fizyczne – bo stanie w kącie czy siedzenie na jakiejś poduszce bez możliwości ruchu, jest karą fizyczną (wpływa bezpośrednio na ciało) – nie mają po prostu sensu. Jak ktoś może w ogóle sądzić, że one czegoś mogą uczyć? Faktycznie, można wymóc na dziecku w ten sposób określone zachowanie, ale ono zrobi to coś (lub nie zrobi), tylko dlatego, by uniknąć w przyszłości podobnej kary. Nie dlatego, że zrozumiało, że trzeba zmienić swoje zachowanie. Czy to naprawdę nie jest oczywiste?
Warto obejrzeć filmik, który na TikToku zamieściła "mamaipsycholog":
Czego może nauczyć stanie w kącie?
Ojciec małej dziewczynki, która stoi w kącie, pyta jej, czy jest jej przykro. A ona szczerze odpowiada, że nie. Bo niby czemu miałoby jej być przykro? Czy ktoś jej wytłumaczył, dlaczego zachowała się niewłaściwie? Na podstawie tego filmu nie wiemy, z jakiego powodu została wysłana do kąta. Załóżmy, że ciągnęła kota za wąsy i nie chciała przestać mimo tego, że tata zwracał jej kilka razy uwagę. Kot ciągnięty za wąsy marszczył policzki i to było takie zabawne! Nie mogła się powstrzymać...
Tata, zamiast wytłumaczyć dziecku, że wszystkie stworzenia czują ból, wykazał się bezradnością. Zabrakło mu argumentów. Poległa jego rodzicielska moc. A może był tak poruszony całą sytuacją, że sam potrzebował chwili, by ochłonąć... W każdym razie, by ratować jakoś swój "honor", pokazał, jaki jest duży i silny i postawił malucha za drzwiami. Tyle potrafił. Godne pożałowania.
Tak, jak podkreśla psycholożka, ta kara nie uczy dziewczynki z filmu:
tego, żeby było jej przykro
tego, żeby żałowała tego, co robi
jak regulować swoje emocje
jak lepiej współpracować
Uczy ją tylko tego, żeby następnym razem nie dała się złapać. Odsyłanie dziecka do kąta, owszem, prowadzi do zmiany zachowania, ale nie do zmiany wartości, jak czytamy w portalu wysokieobcasy.pl. Taka kara znacznie utrudnia dziecku rozumienie sytuacji i wyciąganie wniosków.
– Dziecko zmieni swoje zachowanie, bo będzie chciało uniknąć kary, ale nie zrozumie, dlaczego ma zachowywać się inaczej. Dużą wadą tej metody jest to, że wzbudza w małym człowieku lęk przed samą karą i przed osobą dorosłą, która ją wymierza. Ponadto dziecko odesłane do kąta może czuć się nieważne, niedocenione, skrzywdzone – mówi Montserrat Diaz Rosell, psycholożka z Centro Integral San Lorenzo de El Escorial w Madrycie.