W zeszłym tygodniu pewna australijska mama wybrała się na zakupy z dwójką swoich dzieci. Gdy pomagała trzyletniemu snowi usiąść w foteliku samochodowym, jej 17-meisieczna córka nadal była w sklepowym wózku. Nagły podmuch wiatru sprawił, że wózek wraz z maluchem odjechał. Odbił się od krawężnika i przechylił. Zrozpaczona mama z Queensland powiedziała, że z przerażeniem patrzyła, jak główka jej córeczki uderza o ziemię. Już podnosząc dziecko z ziemi, wyczuła guz. Początkowo myślała, że dziewczynka doznała wstrząsu. Wkrótce mama zdała sobie sprawę, że sytuacja jest znacznie gorsza.
Od razu zabrała córeczkę do szpitala, gdzie tomografia komputerowa wykazała duże krwawienie powodujące ucisk na mózg. Natychmiast dziewczynkę uśpiono, zaintubowano i przewieziono na sygnale do szpitala dziecięcego w Brisbane, gdzie odbyła się operacja jej mózgu. Po dwugodzinnej operacji Millie na szczęście czuje się dobrze. We wtorek wróciła już do domu. Casey jest jednak zdeterminowana, aby żadna inna rodzina nie doświadczyła podobnego horroru. Obecnie prowadzi kampanię, aby wszystkie wózki z fotelikami dziecięcymi były wyposażone w hamulce.
"Jeśli uda mi się powstrzymać chociaż jedną rodzinę przed traumatycznymi wydarzeniami, przez które przeszliśmy w ciągu ostatnich 48 godzin, będzie to tego warte" – wyznała na Facebooku. Mama zapewniła, że nie zrzuca na nikogo winy za ten incydent: "Nie obwiniam producenta wózków, nie obwiniam firm, nie obwiniam nikogo, po prostu chcę jakiejś zmiany".
Choć nie wiadomo, czy kobiecie uda się coś zmienić w temacie wózków, warto tę sytuację wziąć sobie do serca. Jak zaznaczyła Casey, wystarczyło, że odwróciła się zaledwie na 2 sekundy, by doszło do tragedii. Dlatego na parkingu nigdy nie puszczaj wózka, w którym siedzi dziecko.