O zdarzeniu w poznańskim szpitalu prokuratura dowiedziała się z anonimowego doniesienia. Wynika z niego, że dr Aleksandra Rybczyńska miała szarpać, popychać, a w końcu uderzyć chorego dwulatka. Matka chłopca potwierdza, że tego dnia lekarka zachowywała się niestosownie, jednak przebieg wydarzeń był nieco inny niż ten opisany w anonimie. "Co nie znaczy, że nie było dla nas traumatyczne" - zastrzega w artykule Sylwii Salwackiej opublikowanym na poznan.wyborcza.pl.
Tego samego dnia kobieta opisała zdarzenie w mailu wysłanym do prof. Jacka Wachowiaka, konsultanta wojewódzkiego ds. hematologii i onkologii dziecięcej. Matka chłopca prosiła o przeniesienie syna na inny oddział i o interwencję.
Z jej słów wynika, że dwuletni chłopiec podczas badania miał dotknąć dr Aleksandrę Rybczyńską palcem, na co lekarka "chwyciła go za rękę i - cytuję - powiedziała: 'Gdzie mi z tym paluchem! Najpierw dłubiesz w nosie, a teraz chcesz mnie dotykać, nienormalny jesteś?'" - czytamy w mailu.
Chłopczyk miał w reakcji klepnąć lekarkę w rękę, ta z kolei chwycić swojego pacjenta mocno za rękę, potrząsnąć i powiedzieć donośnie: "Co ty sobie myślisz, że będziesz mnie tu bił?". Po wyjściu dr Rybczyńskiej z gabinetu, matka chłopca rozpłakała się. Pisze, że była w szoku, nie wiedziała, jak zareagować.
Interwencja okazała się skuteczna, małego pacjenta przeniesiono na inny oddział. Autor anonimu podkreśla, że nie był to incydent. Zachowania lekarki nazywa karygodnymi i twierdzi, że wszyscy w szpitalu o nich wiedzą.
Jedna z lekarek pracujących w szpitalu anonimowo potwierdza te słowa: "Gołym okiem było widać, które dzieci pani doktor leczyła. W czasie badań były zawsze skupione, spięte, zastraszone. Zachowywały się nienaturalnie, jakby były wytresowane".
Lekarze zeznawali przeciw lekarce już w 2017 roku, w postępowaniu na podstawie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przez dr Aleksandrę Rybczyńską przestępstwa polegającego na złym doborze terapii. Śledztwo zostało umorzone.
We wspomnianym artykule cytowane są wypowiedzi innych rodziców. Czytamy w nich, że każde, nawet najdrobniejsze badanie u dr Rybczyńskiej było "piekłem okupionym nerwami, strachem i płaczem dzieci". Lekarka miała szarpać małych pacjentów, krzyczeć na nich, wydawać rozkazy dwu- i trzyletnim dzieciom.
"Nie było w tym ani grama cierpliwości, ani grama empatii" - czytamy na poznan.wyborcza.pl. - "A przecież chodziło o malutkie dzieci, przestraszone, wycieńczone terapiami, często umierające".
Lekarka miała także źle traktować rodziców. Zwracać się do nich lekceważąco i pogardliwie, obrażać się na nich, zmieniać leczenie bez informowania o tym.
W grudniu 2022 roku poznańska prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające z art. 217 Kodeksu karnego w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej przez lekarkę. Policja w styczniu 2023 roku przesłuchała matkę oraz lekarkę i umorzyła postępowanie, nie dopatrując się znamion przestępstwa.
Do dyrekcji szpitala z prośbą o wyjaśnienia zwrócił się Rzecznik Praw Dziecka. Po zapoznaniu się z odpowiedzią 11 stycznia 2023 r. RPD wystąpił do Rzecznika Praw Pacjenta o zbadanie sprawy. Dwa niezależne postępowania wyjaśniające toczą się także w Wielkopolskiej Izbie Lekarskiej.
Dyrektor szpitala uważa, że "sprawy już nie ma". Jak powiedział wyborczej.pl, dr Rybczyńska złożyła wymówienie. Sama lekarka odmówiła komentarza.
źródło: poznan.wyborcza.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/156629,czy-lekarze-sa-empatyczni-sytuacja-z-oddzialu-dzieciecego-zasmuca