Choć rodzicom i dziadkom często się wydaje, że chwalenie zmotywuje dziecko do jedzenia, to są w błędzie. Ekspertka wyjaśnia, dlaczego tych słów lepiej nie mówić do dziecka w czasie posiłku, a także co mówić w zamian.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powinniśmy uczyć dzieci, że to one najlepiej wiedzą, czy im ciepło, czy zimno, czy są głodne, czy nie.
Wmuszanie w dziecko jedzenia to jest przemoc, która niesie za sobą straszne konsekwencje, od nadwagi aż po zaburzenia odżywiania.
Warto także zwrócić uwagę na to, co mówi się do dziecka podczas posiłków. Proszenie o "ładne zjedzenie posiłku" to kiepski pomysł.
Jak ty ładnie jesz!
U nas w domu nie komentujemy jedzenia ani wyczynów dzieci nad talerzem. Są dni, gdy mają lepszy lub gorszy apetyt. Są dania, które smakują bardziej lub mniej. Jednak na świątecznym obiedzie wydarzyło się coś niewiarygodnego. Gdy moja 2,5-letnia córka jadła samodzielnie obiad (co robi każdego dnia), ku mojemu zdziwieniu nagle została zasypana milionem uwag ze strony bliskich.
Zarówno babcia, dziadek, jak i dwie prababcie oraz ciocia zaczęli na zmianę komentować: jak pięknie trzyma łyżkę, jaki ma apetyt, jak ślicznie siedzi przy stole, aż przyjemnie się patrzy, jak ładnie je, och, umie kroić nożem... W trakcie posiłku z zachwytu płynnie przeszli do mniej pozytywnych komentarzy i nacisku: "Dlaczego nie jesz suróweczki?", "Ma takie poliki, że widać, że lubi jeść, jej siostra to tak ładnie nie jadła" (tak na marginesie, nie jest to prawdą), "Nie lubisz warzywek?", nie zabrakło też kultowego "Zjedz kotlecika...".
Od momentu, gdy postawiono przed nią talerz, do chwili, gdy odeszła od stołu non stop z ust rodziny padały jakieś komentarze. Ponieważ to była jednorazowa sytuacja, to nie zrobiło to na niej większego wrażenia, za to ja zupełnie straciłam apetyt. Dlaczego? Bo tak niegdyś wyglądały wszystkie moje posiłki.
Za mamusię, za tatusia, za babcię i za kotka
Jako dziecko byłam klasycznym niejadkiem, co w latach 80. i 90. było istnym dramatem. Nie wiedzieć czemu wszyscy myśleli, że jeśli talerz nie będzie wyjedzony do ostatniego okruszka, to dziecko umrze z głodu. Zarówno rodzice, jak i panie w przedszkolu zmuszali dzieci do jedzenia (nie tylko mnie).
Pamiętam, jak godzinami siedziałam nad zimnym posiłkiem, który dosłownie rósł mi w buzi i nie chciał przejść przez gardło. Wiecznie ktoś nade mną siedział, "dopingując" każdą łyżeczkę, komentując każdy kęs, odliczając każdą porcję do końca posiłku. Takie przykre wspomnienia (a nawet traumę) ma wiele osób z mojego pokolenia.
Kiedyś uważano, że motywuje to dziecko i choć od dawna wiadomo, że nie jest to dobry pomysł, to wiele osób powiela ten niezdrowy schemat. Nawet jeśli nie jesteś to, ty warto zwrócić uwagę, czy nie robi tego ktoś z twoich bliskich.
Mali smakosze
Zuzia Wędołowska to psycholożka i dietetyczka, która prowadzi profil na Instagramie. Udziela tam wielu ciekawych rad, by pomóc rodzicom zrobić z dzieci prawdziwych smakoszy. Bo przecież jedzenie to nie tylko zaspokajanie głodu. To zapach, smak, struktura i wiele miłych doznań. Wspólne posiłki mają także ważny aspekt społeczny. Rodzice i opiekunowie często o tym jednak zapominają.
Ekspertka zachęca, by dać dziecku szansę na samodzielne zdobywanie doświadczeń, budowanie pewności siebie oraz zdobywanie nowych kompetencji. "Pamietaj - jedzenie to nie zachowanie, które może podlegać naszej ocenie. Dziecko zawsze je najlepiej, jak umie. I nie je (a na pewno nie powinno!) po to, by zadowolić innych: rodziców, babcię, wujka. Tymczasem tak często w ten sposób o tym mówimy. Jakby trzeba było dziecko motywować do jedzenia zachętą, nagrodą czy pochwałą" - pisze na profilu.
Wiele rzeczy rodzice (i dziadkowie) mówią automatycznie, bo to hasła, które sami wielokrotnie słyszeli i być może noszą w pamięci z własnego dzieciństwa. Na szczęście z łatwością możemy te określenia zastąpić takimi, które nie będą oceniać dziecka.
Wystarczy, że opiszesz to, co widzisz. Możesz:
opisać emocje dziecka: "Ale się cieszysz na widok tych brokułów"
opisać, co będziecie jeść: "Dzisiaj zrobiłam zupę z buraczków, ale ma kolor fioletowy"
opisać, co robi dziecko: "Zajadasz kotlecika? Chyba Ci dziś smakuje".
Dlaczego to takie ważne? Dzięki temu pozwalasz dziecku stworzyć zdrową relację z jedzeniem. Warto również zdać sobie sprawę, że prosząc, by dziecko ładnie jadło, do pewnego wieku oznacza, że masz na myśli: chętnie, wszystko i dość szybko. Jednak w pewnym momencie zamienia się to w: z umiarem, powoli, tylko to, co "zdrowe". Dziecku może być trudno się w tym połapać, tłumaczy ekspertka.