Chłopiec w zimowej czapie karmi ptactwo wodne.
"Dzień na tak"? To może się udać. Fot. Tom Fisk/ Pexels.com
Reklama.

Czy szacunek oznacza brak granic?

Nie musimy, a nawet nie możemy zgadzać się na wszystko, o co prosi dziecko. Ono, szczególnie kiedy jest małe, nie zawsze umie rozpoznać swoje realne potrzeby pomiędzy oceanem możliwości i tym, co chciałoby mieć lub zrobić.

Jest jednak coś, co możemy zrobić, by komunikacja z dzieckiem była naładowana szacunkiem, wciąż wyznaczała potrzebne dziecku ramy i była po prostu pozytywna.

Zamiast używać zdań ze słowem „nie”, spróbujmy zamieniać je na komunikat nacechowany pozytywnie. Jak to zrobić?

"Pójdziemy, zrobimy, ułożymy się do snu"

Zamiast mówić: „Nie wyjdziemy na śnieg, dopóki nie zjesz obiadu”, spróbujmy powiedzieć: „Pójdziemy na śnieg i ulepimy pięknego bałwana, jak tylko śniadanie dostarczy naszym ciałkom energii”.

Zamiast mówić: „Nie włączę ci bajki, jest późno i idziemy spać”, spróbujmy: „Wszystko już ułożyło się do snu. Śpi telewizor i pilot, nawet światełka za oknem powoli gasną. Położymy się i my?”.

Zamiast słów: "Nie zachowuj się tak!" spróbujmy precyzyjnie powiedzieć: "Twój krzyk mnie przytłacza, a ty wyglądasz na cierpiącą. Widzę twoją złość, może pooddychamy razem, zamiast krzyczeć?".

W niemalże każdym dialogu z dzieckiem możemy zamienić słowo „nie” na komunikat, który będzie dla dziecka łagodniejszy, nasycony miłością, a jednocześnie wyznaczający potrzebne mu granice.

W relacji rodzic–dziecko występujemy w pozycji mentora, mądrego przewodnika, nie dyktatora.

Im więcej będzie łagodności w słowach, których używamy, tym bogatsze "plony" zbierzemy. W postaci małego człowieka, który wyrośnie na świadomego dorosłego, pewnego swojej wartości i stanowiącego o sobie.

Czytaj także: