Jeszcze szkoła dobrze się nie rozpoczęła, a niektóre dzieci już nie chcą chodzić do szkoły. Rozbite emocjonalnie i zmęczone nie dają rady. Zdaniem pani Agnieszki, wszystkiemu winne są lekcje na drugą zmianę. Taki plan lekcji robi dzieciom olbrzymią krzywdę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Było uroczyste rozpoczęcie roku i kompletowanie wyprawki pełne pozytywnych emocji. W końcu to pierwsza klasa. Trochę niepewności i obaw, ale duża doza optymizmu i radości. Od wielu miesięcy przekonywaliśmy córkę, że będzie fajnie. Nowe koleżanki i pani, ale i dużo ciekawych nowych wyzwań. Nie tylko chodziło o nastawienie dziecka, ale naprawdę byliśmy przekonani, że klasy 1-3 mogą dziecku sprawiać wiele frajdy. Potem owszem bywa różnie, ale początek, no co może się nie spodobać? Nie wzięliśmy jednak pod uwagę jednej rzeczy...
Jak do tego doszło, że moje dziecko w zaledwie tydzień znienawidziło szkołę? Córka ma na druga zmianę i dwa razy w tygodniu kończy dopiero o 16.30. Rano idzie na świetlicę, bo z mężem pracujemy. I nawet jakbyśmy chcieli ją odebrać wcześniej, nie ma opcji, bo ma zajęcia. Po takim maratonie wraca potwornie zmęczona. Nie ma czasu i siły na zabawę czy bajki w telewizji. Nie ma też o tym mowy rano, bo musi wstać do szkoły.
Pierwsza klasa, choć to już nauka i długie siedzenie w ławce, to jednak na początku takie przejście między przedszkolem a poważną edukacją. Jednak przy takim planie lekcji, nawet wszelkie starania pani, by było fajnie, jakoś się nie sprawdzają. Niestety u nas zamiast ekscytacji i euforii już jest ciągły płacz i olbrzymie niezadowolenie. Wczoraj usłyszałam: 'Miało być tak fajnie, okłamałaś mnie mamo!'. I w ogóle jej się nie dziwię.
Pani jest super, klasa też daje radę, ale przemęczenie sprawia, że nastawienie mojego dziecka jest fatalne. Co gorsza, nie mam poczucia, by miało się to szansę ustabilizować. No bo jak tu się przyzwyczaić to takiego zmęczenia? Jak się przekonać, że szkoła jest fajna, gdy codziennie płaczesz nad pracą domową i każdą inną rzeczą. Nie dlatego, że nie umiesz, czy nie rozumiesz, ale dlatego, że twoja głowa już nie pracuje. Jak wytłumaczyć dziecku, że to nie jego wina, że gdyby wróciło normalnie ze szkoły, odpoczęło i usiadło do lekcji to, by sobie świetnie poradziło? Jestem prerażona, co to będzie, jak zaczną się trudniejsze i obszerniejsze prace domowe, więcej zadań i nauki. Gdy będzie ciemno, gdy będzie wstawać i gdy będzie wracać do domu.
Zapisz mnie do przedszkola
Córka chce wracać do przedszkola, uważa, że szkoła jest głupia i nie będzie do niej chodziła. Rano zaczynają się fochy i bunty, problemy ze wstanie z łóżka. Lada moment się okaże, że trzeba będzie ją zmuszać rano do wychodzenia z domu.
Miały być zajęcia dodatkowe, jakiś angielski i balet może zajęcia plastyczne, coś dla przyjemności, co miała po przedszkolu i lubiła. Ale teraz nie będzie nic, bo kiedy? Dziecko przyprowadzam do domu już ledwo żywe. Resztką sił z łzami w oczach robi pracę domową, je kolację i idzie spać. Ale chodzi nie tylko o lekcje. Jest rozdrażniona i wszytko ją smuci i denerwuje.
Emocjonalny rollercoaster
Wiem, że w wielu szkołach jest zbyt wiele dzieci i zbyt mało przestrzeni i nauczycieli. Druga a czasem nawet trzecia zmiana to jedyna opcje. Przecieram oczy ze zdumienia, gdy słyszę o lekcjach w sobotę. Wiem, że tak samo ciężko starszym i młodszym dzieciom, że niektórzy mają jeszcze gorszy plan niż my. Ale jak wy sobie z tym radzicie z tym co przezywają uczniowie? Jak rozmawiacie z dziećmi? Jak im pomagacie odsapnąć i się zrelaksować, jak pomagacie radzić sobie z emocjami?
Po takim starcie, jeśli nic się nie zmieni, to się obawiam, że polubienie szkoły przez moją córkę będzie dosłownie niemożliwe. Ja już czuję się potwornie bezsilna".