Ten nastolatek z Polski stworzył aplikację, która może zmniejszyć ilość wypadków na drogach [wywiad]
Michał Jośko
27 maja 2022, 10:18·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 27 maja 2022, 10:18
Maksymilian Paczyński: siedemnastoletni licealista spod Radomia, który wygrał Intel AI Global Impact Festival, czyli jeden z najbardziej prestiżowych konkursów technologicznych na świecie. Dziś opowie nam o pomyśle, który zapewnił mu ten sukces (czyli o innowacyjnej aplikacji, dzięki której jazda samochodem może stać się znacznie bezpieczniejsza), o momencie, w którym poczuł pasję do nauki i tym, czy hejt ze strony rówieśników może być motywujący.
Reklama.
Reklama.
Zaczniemy od wyjaśnienia, o co w tym wszystkim chodzi?
Program, który stworzyłem, monitoruje poziom zmęczenia kierowcy, zapobiegając zaśnięciu w trakcie jazdy. Chodzi tu o bardzo niebezpieczne sytuacje, w których przemierzamy długą, monotonną trasę, jesteśmy przemęczeni i powoli zamykają się nam powieki. Tracimy wtedy koncentrację i tzw. focus powierzchni płaskiej, zaczynamy "odpływać", znacznie wolniej reagować na to, co się dzieje wokół i przechodzimy w fazę tzw. mikrosnu.
Najkrócej rzecz ujmując: moja aplikacja wykorzystuje obraz rzeczywisty, rejestrowany przez zamontowaną w samochodzie kamerę. Jest przez nią analizowany, aby wyłapać groźne symptomy, takie jak ziewanie, zbyt długie przymykanie powiek albo przechylanie głowy, w razie potrzeby ostrzegając kierowcę. Program wykorzystuje algorytmy sztucznych sieci neuronowych, które działają podobnie jak umysł człowieka, przetwarzając dziesiątki tysięcy zdjęć.
Nad podobnymi zagadnieniami pochyla się dziś także branża motoryzacyjna, bardzo intensywnie rozwijając pomysły bazujące na najogólniej pojętej sztucznej inteligencji.
To właśnie dlatego rozmawiamy dziś w salonie Volvo, czyli firmy, która doskonale rozumie, jak wielki potencjał tkwi w technologiach pozwalających analizować ruch gałek ocznych.
Tych możliwości jest całe mnóstwo, bo nie chodzi tutaj wyłącznie o sprawdzanie aktualnej kondycji człowieka, to również świetna metoda biometryczna. Ruch gałek ocznych jest cechą tak samo indywidualną, co linie papilarne.
Wszystko zaczęło się od...
... tego, że chciałem mieć szóstkę z informatyki. Udział w konkursie Intel AI4Youth, a następnie AI Global Impact Festival, skupiającym się wokół zagadnień dotyczących zastosowania sztucznej inteligencji, miał być po prostu sposobem na polepszenie średniej w drugiej klasie liceum, dzięki czemu zdobyłbym stypendium przyznawane przez starostę.
Jak widzisz, motywacja była przyziemna, nie śniło mi się nawet, że stworzę coś, co okaże się najlepsze na świecie, a ja polecę do Dallas, gdzie stanę na scenie obok Pata Gelsingera, prezesa firmy Intel (śmiech).
Warto podkreślić, że najpierw były eliminacje krajowe, na których moja aplikacja FATIK (pełna nazwa to Fatigue Detection Model to Prevent Accidents, ale nie używam jej, bo trudniej ją zapamiętać, no i brzmi nudniej) była pracą wyróżnioną w finale. Najwyższą lokatę zdobyłem dopiero na etapie globalnym.
No i ciekawostka druga: wymarzonej szóstki i tak nie dostałem. Mój plan nie wypalił, bo nauczyciel po prostu... zapomniał uwzględnić certyfikat konkursowy podczas wystawiania ocen (śmiech).
Rozmawiam z pasjonatem matematyki i programowania, czyli marzeniem każdego rodzica. Czy "od zawsze" byłeś dzieckiem idealnym?
Cóż, przyznam, że jakiś czas temu wszystko wyglądało nieco inaczej. Owszem, uczyłem się naprawdę dobrze, ale jednocześnie byłem... imprezowiczem. Wszystko zmieniło się w momencie wybuchu pandemii koronawirusa.
Gdy przyszedł lockdown, siłą rzeczy zacząłem spędzać znacznie więcej czasu przed komputerem, no i coraz mocniej wsiąkać w świat nauki. To właśnie wtedy zorientowałem się, że matematyka nie musi być jakąś tam abstrakcją, ale można używać jej tak, żeby tworzyć konkretne, namacalne i po prostu fajne rzeczy.
Dzisiaj nie tęsknię już za intensywnym życiem towarzyskim. Pomijam nawet to, że najzwyczajniej w świecie nie mam czasu na regularne spotykanie się ze znajomymi, bo w moim życiu dzieje się naprawdę dużo. Najistotniejsze, że chyba wyszalałem się już wystarczająco i zrozumiałem, że są rzeczy znacznie ważniejsze i zarazem bardziej interesujące od imprez.
Gdy patrzę na rówieśników, dla których nie liczy się nic poza zabawą, myślę sobie, że przecież można spędzać czas bardziej wartościowo, konstruktywnie.
No ale nie ma tego złego... To, że kiedyś prowadziłem intensywne życie towarzyskie, naprawdę przydaje się dzisiaj. Na konferencjach naukowych spotykam mnóstwo nowych osób, nierzadko to osoby, które bardzo mocno onieśmielają.
Wiesz, gdy poznajesz np. dziewiętnastolatka, o którym pisze "Forbes" i który zgarnia na swój projekt siedem milionów dolarów dofinansowania, no albo kogoś, kto w tym samym wieku jest właścicielem prężnie działającego start-upu i zatrudnia dwadzieścia pięć osób, możesz wpaść w kompleksy. Chodzisz przy nich przygarbiony, no bo przecież jesteś tylko chłopakiem z małej miejscowości pod Radomiem (śmiech).
Ale dzięki wspomnianym wcześniej imprezom zdecydowanie lepiej radzę sobie w podobnych sytuacjach; odnajduję się w towarzystwie i zdecydowanie łatwiej nawiązuję kontakty.
Zdarzało się ci się walczyć z etykietą kujona?
Na początek wyjaśnienie: w moim otoczeniu mianem kujona określano wyłącznie egoistów, którzy nie lubili dzielić się z kolegami i koleżankami swoją wiedzą, nie byli skłonni do pomocy innym. Ja nigdy nie zachowywałem się w ten sposób, a więc nigdy nie słyszałem tego przezwiska.
Czy zdarzały się sytuacje, w których rówieśnicy wyszydzali to, że lubię się uczyć? Tak, ale – podkreślmy – były to naprawdę rzadkie przypadki. Zdecydowana większość rówieśników zawsze rozumiała i szanowała to, że kręci mnie matma. Jakieś okazjonalne uszczypliwości? Nie przejmowałem się nimi, traktując je raczej jako dodatkową motywację.
Dziś każdemu z takich złośliwców mogę powiedzieć: zobacz, śmiałeś się ze mnie, a przecież dzięki temu "kujoństwu" latam dziś za darmo do Stanów Zjednoczonych, gdzie mogę występować na scenie przed stoma tysiącami osób, do tego firma Volvo zaprasza mnie na konferencje poświęcone najnowocześniejszym technologiom. No a kończąc wątek hejtu, przyznam ci się, że zdecydowanie częściej szydzono z moich "dokonań" piłkarskich (śmiech).
Zaraz, zaraz! Chcesz powiedzieć, że nie należysz do tych szóstkowych omnibusów, dla których sport jest jakąś dziwną abstrakcją?
Zdecydowanie nie, bo aktywność fizyczna kręciła mnie od kiedy pamiętam. Na pierwszym miejscu jest tenis ziemny. Tutaj mam nawet na koncie jakieś sukcesy, zostałem np. mistrzem powiatu i dostałem puchar od prezydenta miasta.
No a ta nieszczęsna piłka nożna? Przed laty marzyłem o wielkiej karierze na boisku, tata wysłał mnie nawet na obóz szkoleniowy. No ale cóż, okazało się, że w tej dziedzinie mam zdecydowanie więcej chęci, niż talentu. Stąd wspomniane wcześniej szyderstwa kolegów (śmiech).
Po sporej dawce wspomnień przejdźmy do tego, co dopiero będzie. Zdradzisz najważniejsze plany?
Na razie, ze względu na wiek, nie mogę nawet założyć start-upu, a więc skupiam się przede wszystkim na zdobyciu matury (śmiech). Później będę myślał o studiach, pewnie raczej na uczelni polskiej, bo nie chcę przenosić się do Stanów. W perspektywie mam także staż w Intelu.
Chcę zdobyć nieco doświadczenia, ale zaznaczam – na pewno nie zapomnę o rozwijaniu własnych projektów. Nie chcę być jedną z tych osób, które jako osiemnastolatkowie zaczynają pracę w wielkiej firmie, po czym, mając lat 25, czują się wypalone.
Przecież najlepsze rzeczy tworzysz dla siebie, kierując się wyłącznie pasją, a nie myśląc o karierze i pieniądzach. Bardzo ważne jest dla mnie to, żeby nie stanąć w miejscu – właśnie dlatego nie zajmuję się już aplikacją FATIK, na dobre zamknąłem ten rozdział. Jeżeli skupiłbym się teraz na jej monetyzowaniu, musiałbym poświęcić na wiele lat i energii.
Pomyślałem więc: OK, stworzyłem projekt, który został uznany za najlepszy na świecie, ale muszę iść przed siebie. No i zacząłem prace nad czymś zupełnie nowym. Tym razem chodzi o program, który będzie wspierał osoby niewidome.
Co przyniesie dalsza przyszłość? Zobaczymy. Na pewno marzy mi się funkcja product managera, czyli tworzenie i kontrolowanie nowatorskich projektów w ujęciu całościowym, nie chcę być "typowym" programistą, który ogranicza się do mozolnego wstukiwania linijek kodu. Wydaje mi się to odrobinę nudne, a chciałbym tworzyć ważne rzeczy, czerpiąc z tego jak największą frajdę.