
Zabawek nigdy za dużo! Te radosne słowa nieczęsto przechodzą przez usta rodzicom — zwłaszcza tym, którym notorycznie zdarza się wyjmować klocki z butów i “ratować” lalki przed kąpielą w pralce. Jest jednak jedna kategoria zabawek, co do której gen zbieracza uaktywnia się również dorosłym: planszówki.
Jeśli do tej pory nie mieliście okazji sprawić swoim dzieciom prezentu w postaci gry planszowej, koniecznie nadróbcie zaległości. Planszówki to owoce świata zabawek! Serio, serio. Wszyscy je lubią, są “zdrowe” (czy może w tym przypadku należałoby powiedzieć: edukacyjne) i bezproblemowe w “konsumpcji” (wyjmujemy z pudełka, chowamy do pudełka, odstawiamy na półkę, koniec).
Niezależnie od poziomu skomplikowania, każda gra uczy dzieciaki czegoś nowego, albo pomaga ćwiczyć wcześniej nabyte umiejętności. Planszówki to trening kooperacji, zdrowego współzawodnictwa, cierpliwości, zręczności… Lista jest długa więc będzie łatwiej jeśli posłużymy się przykładami. Oto nasze wiosenne propozycje.
Zig Zap
Co jest lepsze od gry, w której można bezkarnie “pacać” packą po stole? Otóż lepsza jest gra, w której “pacanci” mogą założyć opaski z króliczymi uszami. Albo jelenimi rogami. Ewentualnie innymi atrybutami pozostałych czterech zwierzaków, jaki mamy do wyboru w zestawie Zig Zap.
Dynamiczna rozgrywka, w której może wziąć udział dwóch, trzech lub czterech co najmniej pięcioletnich graczy, to istna beczka śmiechu. Cel jest prosty: trzeba zapamiętać, jakie uszy mamy aktualnie na głowie i kiedy tylko pojawi się “nasza” karta — pacnąć ją packą tak, aby obrazek przyczepił się do znajdującej się na końcu przyssawki.
Zig Zap pomaga wyćwiczyć refleks. To również dobry trening spostrzegawczości i, co najważniejsze, okazja, aby sprawdzić, czy do twarzy nam z króliczymi uszami.
Spy Guy
Skoro o spostrzegawczości mowa, Spy Guy to gra, w której to właśnie bystre oko zapewni nam zwycięstwo. I mówiąc nam, mamy na myśli wszystkich uczestników, bo aby złapać tajemniczego Doktora Moritza wszyscy uczestnicy muszą ze sobą współpracować.
Spy Guy to świetny przykład gry kooperacyjnej, czyli takiej, która uczy, że kluczem do zwycięstwa jest gra zespołowa. Zwłaszcza że rozgrywka będzie wymagała sporego zaangażowania: zlokalizowanie dowodów w sprawie na ponad metrowej planszy wcale nie jest takie łatwe, jak mogłoby się na początku wydawać. Ale spokojnie, rezolutny pięciolatek na pewno da sobie radę.
Przeprowadzka
Organizacja przeprowadzki może przebiegać… przy akompaniamencie salw śmiechu i pisków radości. Nie wierzycie? W takim razie zapraszamy do przeprowadzki organizowanej przez rodzinę Treflików. Gwarantujemy, że ubawicie się po pachy — co nie oznacza oczywiście, że jednocześnie nie urobicie się po łokcie.
Zasady gry są bowiem proste, ale aby wygrać potrzeba zręczności, precyzji i opanowania. Celem jest załadowanie ciężarówki wszystkimi sprzętami, jakie znajdziecie w zestawie, a do tego bezpiecznie usadzić na pace Małego Wujcia.
Do Przeprowadzki możecie zaangażować już trzylatki. Starsze dzieci mogą się nawet bawić samodzielnie — gra została pomyślana tak, aby nowe umiejętności logistyczne można było ćwiczyć również indywidualnie.
Cztery Sery
Znacie dzieci, które nie lubią pizzy? Nawet największy niejadek nie pogardzi plackiem z serem. Pytanie tylko, czy maluchy zdają sobie sprawę, jak skomplikowane może być dostarczenie gorącego dania pod wskazany adres?
Na drodze dostarczycieli czyha przecież masa przeszkód: można spotkać Ciotkę, która zablokuje wejście do mieszkania, albo kota, który położy się na progu i nie pozwoli nam wejść. Co wtedy? Trzeba działać strategicznie!
Cztery Sery to dynamiczna gra, w której jedna runda trwa około 20 minut. Ile pizz będziecie w stanie dostarczyć w tym czasie? I czy zdążycie, zanim do waszych własnych drzwi zapuka dostawca? Bo to, że w trakcie grania zrobicie się głodni, jest pewne.