W nocy z wtorku na środę przy klasztorze sióstr franciszkanek Rodziny Maryi w Warszawie rozległ się dzwonek informujący o otwarciu okna życia. Okazało się, że ktoś pozostawił tam małego chłopca: "Odezwał się dzwonek, podeszłam bliżej i zobaczyłam, że w oknie było wiele pakunków: pampersy, jakaś torba. Zauważyłam, że jest też dzieciątko" - relacjonowała siostra Irena, cytowana w komunikacie biura prasowego archidiecezji warszawskiej.
Chłopiec był ubrany w ciepły kombinezon, a w oknie życia znajdowało się także sporo pakunków, pieluszki oraz karteczka o szczepieniu, które wykonano dziecku w listopadzie 2021 roku.
"Wszystko potoczyło się bardzo szybko, dziecko cały czas spało. Wzruszające są takie sytuacje, bo czujemy, że to jest dramat matki, że zdecydowała się oddać swoje dzieciątko. Z jakiegoś powodu widocznie nie mogła sama wychowywać tego dziecka" - wyznała zakonnica.
Zgodnie z procedurą siostry natychmiast wezwały służby: pogotowie i policję oraz nadały niemowlęciu dane personalne. Od tej nocy chłopczyk ma na imię Patryk. Lekarze ocenili, że stan dziecka jest dobry. Sprawą zajmie się teraz sąd rodzinny. Okno życia przy ulicy Hożej funkcjonuje od 2008 roku. Przez ponad 13 lat pozostawionych zostało 11 chłopców i 9 dziewczynek. Siostry franciszkanki codziennie pełnią dyżury, aby w razie potrzeby natychmiast pomóc pozostawionemu dziecku.