"7 marca, popołudnie. Wpadam do sklepu gdzieś między pracą a zajęciami dziecka, szybko chwytam kilka potrzebnych rzeczy. W oczy rzuca mi się mężczyzna, mniej więcej w moim wieku, idzie z synem, na oko pierwszoklasistą. Mały niesie dumnie w ręku bukiety z dyskontu, ojciec dzierży czekoladki z promocji. Szykują się na Dzień Kobiet" - historia, którą mogłoby napisać wiele z nas, pochodzi od mojej znajomej.
Reklama.
Reklama.
Kwiaty z dyskontu i czekoladki z promocji - oszczędny mężczyzna kupuje prezenty na Dzień Kobiet. Bo trzeba.
Zachowanie, które prezentuje względem kasjerki, pokazuje, jaki tak naprawdę jest jego stosunek do kobiet.
Chcesz wychować małego gentlemana? Świeć przykładem na co dzień, a nie tylko od święta.
Synu, matkę trzeba szanować
"Ojciec teatralnym szeptem opowiada synowi, że Dzień Kobiet jest raz w roku, że matce (używa tego słowa), należy się pudełko czekoladek i bukiet tulipanów. Dla babć wybierają róże. Mężczyzna tłumaczy synowi, że są trwalsze, więc wytrzymają do popołudnia następnego dnia, żeby je wręczyć. Na czekoladkach mężczyzna uczy siedmiolatka ekonomii. Skoro są w promocji przy zakupie parzystych ilości, to i ciotka dostanie pudełko. Biorą cztery" - opowiada Marlena.
Marlena nie jest wścibska, ale jej uwagę zwraca to, że ojciec w kółko mówi synowi to samo, zupełnie, jakby chciał, żeby wszyscy wokół zrozumieli, jaki jest wspaniałomyślny. "Wiesz, że nie mam w zwyczaju oceniać ludzi, ale mimowolnie przychodzi mi do głowy, że to taki gentleman z dyskontu. Wcale nie chodzi o to, że oszczędza na zakupach, tylko o to, jak się z tym obnosi, krzyczy na pół sklepu, jak te wielkie billboardy przy trasie na Gdańsk" - słyszę.
Słuchaj i ucz się
Jednak mężczyzna z opowieści Marleny zapisze się w jej pamięci na dłużej, nie przez zachowanie między półkami, ale przy kasach. "Tłum ludzi, jedna kasa otwarta, dziewczyna ledwo nadąża, kolejka na pół sklepu - ta przy kasach samoobsługowych niewiele krótsza. No ale cóż - życie, taka pora. Podeszliśmy prawie równocześnie, natychmiast udaje mi się zablokować swoją kasę, bo bułki mają inną wagę, czekam na pomoc" - opowiada moja znajoma.
Mężczyzna z chłopcem również czekają, kasjerka musi zatwierdzić zakup alkoholu. "Szybko przeszedł w tryb niecierpliwości. - Widzisz synu, kierownika tego sklepu powinno się za j**a powiesić - jak usłyszałam, że to mówi, aż mnie zatkało. Dzieciak w wieku mojej Mai, a ojciec sadzi do niego takie teksty" - złości się Marlena, a właściwie, to nie wiem, czy to złość, czy niesmak.
Mężczyzna kilkukrotnie powtarza te słowa, aż syn zaczyna chichotać i powtarzać jego słowa. Kasjerka zamyka rachunek klienta, przeprasza oczekujących w kolejce i idzie odblokować kasy. "Widać po twarzy tej kobiety, że jest zmęczona, ale i zezłoszczona głupimi komentarzami. Ale facet nie odpuszcza i mówi do niej: Długo ci zeszło, złociutka, tego waszego kierownika, to powinno się za j**a powiesić" - wspomina Marlena.
Matka jest tylko jedna
Kasjerka oczywiście nie może odpysknąć. Jest w pracy, klient nasz pan. Nawet ten chamski. Mężczyzna doskonale odnajduje się w roli "pana". Poirytowany brakiem odpowiedzi, nakręca się jeszcze bardziej. Zaczyna głosić, że kasjerka powinna przyjść od razu, jak kasa się zablokowała, bo kwiaty mu więdną, a to kosztuje pieniądze. Wykrzykuje, że to skandal, że tak się ludzi traktuje, że godziny szczytu, a w sklepie jedna kasjerka.
"W końcu nie wytrzymałam. Kazałam mu się zamknąć i zastanowić, czy taki przykład chce dać synowi. Tu kupuje kwiatki dla żony, a kasjerkę beszta na czym świat stoi. Zabrałam zakupy i wyszłam, nie czekając na jego odpowiedź. Ale myślę sobie, że ten gentleman z dyskontu daje dziecku paskudny przykład. Naprawdę okropny, bo niby kwiatki czekoladki, ale tylko na własne podwórko, a inne kobiety? Naprawdę trzeba być takim chamskim?" - pyta retorycznie Marlena.
Ja jestem macho...
Podobno są kobiety, które wolą "łobuzów". Nie wiem, nie znam żadnej, która cieszyłaby się, że jej mężczyzna obraża kogokolwiek. Nie wiem, czy są czekoladki lub kwiaty na tym świecie, które są w stanie przykryć szczelnie takie zachowanie. Czy w domu ten człowiek zachowuje się inaczej? Nie sądzę. Jawi mi się on raczej jako typowy przywódca stada. Z piwem i pilotem w ręku siedzący w fotelu i czekający, aż wszystko zostanie mu podane pod nos.
Raz do roku, na Dzień Kobiet przyniesie kwiatki i czekoladki. No może jak jest bardzo nowoczesny, w walentynki też "rozpieści" żonę. Ale przez resztę roku jego darem dla świata jest jego obecność. Takie wartości przekazuje też synowi, może niekoniecznie słowami. Bo słowa mówią "matce trzeba kupić, niech ma". Ale podejście ton i zachowanie względem innych kobiet mówią coś zupełnie innego.
Nie, tak się nie wychowuje małych gentlemanów. Chłopiec od ojca musi się nauczyć, że każdy człowiek zasługuje na to, żeby traktować go z szacunkiem. Niezależnie od tego, czy jest z nami spokrewniony, czy nie. Powinien się nauczyć, jak zachowywać się kulturalnie, z pewną dozą elegancji. Kwiaty, czekoladki czy jakikolwiek prezent wręcza się od serca.
A już na pewno nie wyładowuje się swoich frustracji na kimś, kogo spotykamy przypadkiem i z jakieś absurdalnego powodu przyjdzie nam na myśl, że jesteśmy od niego lepsi, ważniejsi...