Przez 20 lat udzielał chrztów, teraz okazuje się, że żaden z nich nie jest ważny, a wszystko przez niewielkie przejęzyczenie. Ksiądz zrezygnował ze swojej funkcji, a wierni zastanawiają się, co teraz z ich przynależnością do Kościoła.
Reklama.
Reklama.
Tysiące chrztów do poprawki
Ksiądz z parafii św. Grzegorza w Phoenix (USA), przez ponad 20 lat swojej posługi chrzcił dzieci. A właściwie nie chrzcił, bo lekko zmodyfikował formułkę wypowiadaną w czasie sakramentu. Teraz okazuje się, że tysiące osób formalnie nie są członkami Kościoła. Kapłan przekręcił jedno słowo. Zamiast "Ja ciebie chrzczę..." mówił "chrzcimy cię...".
Jak potwierdził w swoim liście biskup diecezji Phoenix Thomas Olmsted, chrzty, których przez lata udzielał Andreas Arango, w świetle prawa kanonicznego są nieważne. Proboszcz zrezygnował w pełnionej funkcji i przeprosił wszystkich, którzy mogli ucierpieć na jego pomyłce. Całą sprawę nagłośnił New York Times.
Wyrozumiali wierni
Parafianie stworzyli petycję, którą chcieli zatrzymać proboszcza, wszak po katolicku należy wybaczać bliźniemu. Nie wiadomo jeszcze, co z osobami, które zostały przez księdza nieprawidłowo ochrzczone. Zgodnie z prawem kanonicznym nie mogą przecież przystąpić do kolejnych sakramentów, a biorąc pod uwagę fakt, że proceder trwał ponad 20 lat, niektórzy z nich mogli już np. wziąć ślub.
Jednak pomijając kwestie formalne, czy dla wiary "źle ochrzczonych" to jedno słowo cokolwiek zmienia?