
Reklama.
Nigdy nie chciałam być pełnoetatową mamą, zawsze było dla mnie naturalne, że szybko wrócę do pracy, choć nie zakładałam, że dziecko oddam na 8-9 godzin "w obce ręce". Nigdy nie byłam przekonana ani do niani, ani do żłobka przy tak malutkim dziecku. A po porodzie utwierdziłam się w tym przekonaniu. Liczyłam, że jakoś uda się to pogodzić. Początkowo może połową etatu. Tak, bym nie czuła, że z czegokolwiek muszę zrezygnować.
Pracująca mama
Gdy w pandemii moja forma przeszła w pełni na zdalną pracę, bardzo się ucieszyłam, byłam przekonana, że to idealne rozwiązania dla mnie. Malec dopilnowany i moje matczyne serce uspokojone, a jednocześnie jestem w stanie i zarobić, i zaspokoić swoje potrzeby związane z rozwojem zawodowym.Choć na początku był ciężko, znalazłam rytm i sposób, by pogodzić opiekę nad małym dzieckiem z pracą. Na ten moment dziecko nie wymaga aż tyle mojej uwagi. Mam możliwość "dorobienia" pracy wieczorem czy po godzinach. Gdy mąż się zajmuje maluchem, ja nadganiam, jeśli danego dnia mam braki. Może jestem trochę bardziej zmęczona, ale ten rytm mi pasuje. Pasuje mi wszystko, oprócz zachowania mojej rodziny, która uważa, że ja nadal siedzę w domu i nic nie robię.
Może cię zainteresować także: Wiem, co czujecie! Pracuję zdalnie od lat i mam małe dziecko. Powiem wam, jak przetrwać
Zdalna praca to gorsza praca?
Choć pracuję już od 6 miesięcy i nieustanie podkreślam, że pracuję, mam wrażenie, że wszyscy puszczają to mimo uszu. Dzwonią na pogaduszki i są zdziwieni, że jestem zajęta. Gdy mówię, że teraz nie mam czasu, to słyszę "a ty pracujesz?" Wpadają niezapowiedziani i zamiast zabrać moje dziecko na spacer, skoro im się tak nudzi, próbują mnie zabawiać, jakbym była znudzona siedzeniem z dzieckiem w domu. Jestem już zmęczona tłumaczeniem, że nie pracuję dla rozrywki, a praca zdalna jest tak samo ważna i tak samo pracochłonna.Skąd przekonanie, że skoro jestem z dzieckiem w domu, to moja praca jest mniej mecząca czy mniej wartościowa? Brakuje mi docenienia, że tak sobie świetnie radzę. Jest mi przykro, gdy ktoś twierdzi, że mój mąż po całym dniu w biurze bez dziecka musi odpocząć. Przecież on miał tylko swoją pracę do wykonania, to mi ktoś powinien podać obiad, zabrać dziecko, bym mogła odpocząć. Nikt nie pomyśli, że mogę być potwornie zmęczona, bo robię 2, a czasem 3 rzeczy na raz. Owszem, mój wybór i moja decyzja, jednak dobija mnie reakcja otoczenia i brak wsparcia ze strony rodziny.
Zastanawiam się, czy ogólne chodzi o niezrozumiałą ideę pracy zdalnej? Jak nie siedzisz 8h przed biurkiem to się nie liczy? Czy może jednak chodzi o stereotyp kury domowej, żony i matki? Zanim pojawiło się dziecko i chodziłam do biura, było jasne, że pracuję i mogę być zmęczona. Czy tak trudno byłoby powiedzieć, "WOW, pracujesz i opiekujesz się dzieckiem, szacunek, świetnie, że udaje Ci się to zrobić, nie każdy dałby radę."
Może cię zainteresować także: Pracująca mama powiesiła plakat skierowany do dzieci. Jej pomysł stał się hitem sieci