“Nie pracuję, by móc rozwijać córkę, bo jest dzieckiem nad wyraz zdolnym. Ona też dobrze o tym wie”
List czytelniczki
23 lutego 2022, 11:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lutego 2022, 11:03
Zostałam w domu, by zająć się wychowaniem córki - czy moje wyznanie szczególnie was dziwi? Pewnie nie, każda mama wie, ile energii wymaga opieka nad maluchem czy nawet starszakiem. Jednak nie zostałam w domu z moją 8-latką tylko po to, by zawsze czekał na nią gotowy domowy obiad. Chcę już dziś zaplanować jej karierę, bo jest dzieckiem nad wyraz inteligentnym. I sama doskonale zdaje sobie z tego sprawę
Reklama.
List czytelniczki
Zawsze praca zawodowa była dla mnie ważna i to na tyle, że mogę nazwać ją swoją pasją. Zajmowałam się grafiką komputerową, co zawsze dawało mi nie tylko satysfakcję, ale też pieniądze. Gdy urodziła się Sara, nie myślałam od razu o powrocie do pracy, ale miałam w głowie, że nie zostanę mamą, która czas spędza wyłącznie w domu.
Teraz Sara ma 8 lat, a ja zupełnie zrezygnowałam z pacy na etat i nie chodzi tylko o to, by móc w domu zająć się gotowaniem, sprzątaniem czy wspólnym odrabianiem lekcji. To jest ważne, ale to przecież tylko opieka.
Ja wiem, że Sara jest dzieckiem na tyle wyjątkowym, że warto poświęcić czas na jej rozwój. Wiem, że każda mama chciałaby takiej możliwości. Ale nie każda może. Ja uznałam, że przyszłe szczęście mojej córki jest ważniejsze niż cokolwiek innego, dlatego postanowiłam nie tylko ją wychowywać, ale też pozwolić się jej rozwijać.
Rzuciłam pracę, by skupić się na zdolnym dziecku
Sara zawsze była dzieckiem szczególnie żywym i bardzo empatycznym. Zadawała mnóstwo pytań — jak większość dzieci, ale gdy moja odpowiedź jej nie satysfakcjonowała, sama tworzyła ciekawe teorie. Każda matka uważa, że jej dziecko jest piękne, mądre i wyjątkowe. Ale ja naprawdę zauważyłam w Sarze potencjał, którego nie można zmarnować.
Spotykałyśmy się z pedagogami i psychologami, a ci po rozmowie z nią przyznawali, że Sara jest dziewczynką nad wyraz zdolną. Postanowiłam, że zrobię wszystko, żeby to wykorzystać. Zapisałam ją na dodatkowy angielski i zajęcia matematyczne, które zawsze lubiła.
Ma też smykałkę do sportu i kocha zwierzęta, więc jazda konna była oczywistym wyborem. Do tego akrobatyka powietrzna, którą Sara uwielbia i nie da się jej wyciągnąć z sali ćwiczeń bez dyskusji. Jej grafik jest bardzo napięty, a przez to także mój.
Rano robię jej śniadanie do szkoły, po odwiezieniu jej mam czas na ogarnięcie domowego bałaganu i zrobienie obiadu, który często zabieram ze sobą, by zjadła w aucie. Po szkole musimy jechać na zajęcia akrobatyczne lub jazdę konną, w czasie jej treningu kiedyś starałam się czytać lub pracować.
Wolę jednak ją obserwować, by po wszystkim podzielić się z nią spostrzeżeniami i słyszeć, jakie wskazówki dają jej trenerzy. Przy kolacji omawiamy, co się jej udało, a co nie. Potem wspólnie odrabiamy lekcje, jeśli jest czas to także ćwiczenia z przedmiotów dodatkowych.
Staram się podsuwać Sarze tylko przemyślane treści — wybrane pod nią książki czy filmy, o których potem wspólnie rozmawiamy, wyciągamy wnioski, urządzamy dyskusję. Niedawno, po grze edukacyjnej na temat ekologii, zapytałam Sarę, co zmieniłaby w polskiej szkole, żeby było w niej łatwiej, przyjaźniej, bardziej ekologicznie.
"Zamieniłabym książki na tablety dla uczniów. Oszczędzanie papieru, bo nie wycinamy drzew i mniej dźwigania dla uczniów" — wyliczyła na jednym oddechu zadowolona z siebie. Regularnie powtarzam jej, że jest wyjątkowo uzdolnionym dzieckiem i sama dobrze o tym wie.
Zgłasza się pierwsza do odpowiedzi, nie milczy przy dorosłych, nie wstydzi się w żadnej sytuacji. Wiem, że kształtuje ją na świadomego własnych zalet człowieka — w przyszłości pochwali się wiedzą, znajomością języków, sportami, które umie uprawiać.
Tym wszystkim, co my jako dorośli chcielibyśmy wiedzieć lub umieć, ale nasi rodzice nie zawsze mieli pieniądze, czas czy chęci, by nas tego nauczyć. Słyszałam wiele głosów uznania od innych mam, ale także słowa krytyki.
Ktoś powiedział mi, że moja córka ma grafik napięty jak pracownik korporacji, a ja porzuciłam dla niej własną karierę. Ale ja wiem, co osiągnęłam i co jeszcze mogę zrobić. Ona ma przed sobą całe życie i zasługuje na 100 proc. czasu ze strony własnej mamy — energii, wysiłku czy pieniędzy wkładanych w jej zajęcia. Jej grafik jest napięty, ale to zaowocuje w przyszłości.