Co kojarzy wam się z przygotowaniami do ślubu? Wybór sukni, sali, orkiestry, menu, usadzenie gości i cała lista różnych rzeczy, które trzeba załatwić. A co kojarzy wam się z przygotowaniami do małżeństwa? Jakieś tropy poza znalezieniem odpowiedniego partnera? Nie? I w tym eksperci upatrują główny powód rozwodów — Polacy nie wiedzą, jak się do małżeństwa przygotować.
Liczba rozwodów wciąż rośnie. Zapytałam adwokat Marcjannę Dębską, co jest powodem rozstań małżonków.
Ekspertka wskazuje, że do małżeństwa powinniśmy przygotować się tak jak do każdego innego wydarzenia w życiu - porodu, zmiany pracy, ślubu.
Polacy przed ślubem nie rozmawiają o seksie, finansach oraz wizjach macierzyństwa i tacierzyństwa, co prowadzi do największych konfliktów po ślubie.
Na każdy tysiąc małżeństw w polskim mieście rozpada się ponad 420, na wsi 240, a ta liczba ciągle rośnie. Potrafimy zaplanować wielkie wesele, wybrać wspólnie kolor ścian w sypialni nowego mieszkania i usadzić gości przy stołach. Jednocześnie tabu robimy ze wszelkich tematów, które będą najważniejsze zaraz po zejściu ze ślubnego kobierca.
Jak tych błędów nie popełnić? O tym rozmawiam z "ekspertką od rozwodów", która jest jednak wielką zwolenniczką małżeństwa, adwokat Marcjanną Dębską.
Mówiła Pani, że przygotowujemy się do ślubu, ale już nie do samego małżeństwa.
Jak więc przygotować się do małżeństwa?
Przygotowanie do małżeństwa jest tak samo istotne, jak przygotowanie się do każdego
innego dużego wydarzenia w naszym życiu. Zauważmy, jak wiele przygotowań wkładamy do organizacji naszego porodu.
Chodzimy do szkoły rodzenia, czytamy poradniki, czy układamy plan porodu i szukamy położnej. Oczywiście nie możemy przewidzieć każdego scenariusza ani doznania, ale dziś już sobie nie wyobrażamy, aby starannie nie zaplanować rodzenia.
Relację małżeńską natomiast traktujemy jako coś oczywistego, co się już dzieje, bo np.
mieszkamy razem, do czego nie trzeba szczególnie się przygotowywać. I to jest błąd w
naszym myśleniu.
Małżeństwo to umowa, z której wynikają konsekwencje prawne i choć one tu i teraz
wydają się nam nieistotne, to będą miały wpływ na nasze życie. Nie mówię tu tylko o
sytuacji rozstania, bo przecież nie wszystkie pary (na szczęście) się rozstają.
Przygotowanie do małżeństwa powinno polegać przede wszystkim na podnoszeniu
świadomości dotyczącej tego, co oznacza wejście w związek małżeński oraz ustaleniu z
partnerem kwestii najistotniejszych, np. dotyczących podziału i sposobu wydania
zarobków.
Jeśli nie zawrzemy umowy małżeńskiej (np. intercyzy), automatycznie powstanie między małżonkami ustrój wspólności ustawowej, który oznacza, że dochody ze wszystkich źródeł wejdą do majątku wspólnego.
Przestają być moje czy twoje, a staje się nasze, co może mieć znaczenie przy ustalaniu
budżetu domowego, sposobu inwestowania, opłacania rachunków itp. Kwestie finansowe to nie jedyne ważne aspekty rozmowy przedmałżeńskiej.
Trudnych tematów jest więcej.
Tak, np. nazwisko, które będą nosiły dzieci, jaki model wychowawczy wynieśliśmy z domu (prawdopodobnie każdy z nas inny), jak chcemy pracować nad relacją, gdy przyjdą trudniejsze momenty, jak wyobrażamy sobie utrzymanie bliskości w i po ciąży, czy wyobrażamy sobie uprawianie seksu, gdy w kołysce śpi maluch.
To pozornie może mało ważne tematy, ale są czynnikami budulcowymi i cementującymi nasz związek, a poruszanie owych kwestii wcześniej uchroni nas przed nieporozumieniami w przyszłości.
Nauki przedmałżeńskie to religijna forma przygotowania do ślubu kościelnego —
przestarzała i skierowana tylko do osób wierzących. Jakie tematy powinny zostać
omówione na terapii przedmałżeńskiej, by być podstawą wiedzy dla każdego, kto
chce wziąć ślub?
Nie wiem, czy każda para narzeczonych potrzebuje terapii. Terapia dla par ma poprawić
komunikację, szczególnie w trudniejszych momentach i ułatwić wychodzenie z impasu.
Natomiast każdej parze narzeczonych przydałyby się warsztaty życia w małżeństwie!
Zarówno w zakresie dobrej komunikacji, czyli jak mówić, by wzajemnie się słuchać, ale i bardzo konkretnej wiedzy, co oznacza wspólność i rozdzielność małżeńska.
Kiedy intercyza jest dobrym pomysłem, jak zabezpieczyć rodzinę przy podejmowaniu dużego ryzyka gospodarczego przez jednego z partnerów (np. budowanie startupu), co się stanie, jeśli biznes nie wypali, co gdy popadniemy w długi itd.
Te wszystkie kwestie mają służyć zabezpieczeniu potrzeb rodziny i stworzeniu warunków
dla obojga małżonków do rozwoju na polu zawodowym i rodzicielskim.
Główne obszary, jakimi małżonkowie powinni się zająć to:
kwestie finansowe,
komunikacja (nauka dobrej, otwartej komunikacji, wolnej od oskarżania i pretensji, a skoncentrowanej na szukaniu rozwiązań),
konfrontacja przekonań wyniesionych z domu i praca nad nowym, „naszym” modelem życia,
rodzicielstwo (ustalenie, jak ma wyglądać relacja małżeńska po pojawieniu się dzieci).
Spotyka pani pary małżeńskie właśnie na końcu ich związku, pomagając przy
rozwodzie. Czy można powiedzieć, że u większości par widzi pani podobne błędy, które doprowadziły do zakończenia relacji?
Są dwa uniwersalne powody, przez które relacja zaczyna kuleć. Po pierwsze, przestajemy czuć się ważni, a to poczucie jest jednym z największych i najważniejszych ludzkich potrzeb. Gdy nie czujemy się ważni, a za to czujemy się pomijani, ignorowani, opuszczeni, zaczynają się kłopoty.
Nie chcemy tak szybko wracać z pracy do domu, bo nie sądzimy, że coś miłego nas w nim spotka. Po drugie, praktycznie zawsze przyczyną, dla której para się rozstaje jest brak komunikacji, a do tego klasyczne zamiatanie problemów pod dywan.
Albo komunikacja na bardzo niskim poziomie, pełna oskarżeń, braku szacunku i braku empatii. Ta z kolei może też prowadzić do zdrad, wycofania się z relacji i poczucia osamotnienia w związku.
Mówiła pani jednak, że rozwód nie powinien nigdy być nazywany porażką czy
przegraną, a bardziej jednak sukcesem.
Nie ma powodu, aby rozwód był stygmatyzowany jako porażka. To jedna z decyzji, którą
podejmujemy ze wszystkimi konsekwencjami. Nie oznacza to, że zachęcam do rozwodów.
Mam zdroworozsądkowe podejście do rozstań i uważam je za ostateczność. Gdy do nich
dochodzi, oznacza to, że strony wyczerpały już możliwości ułożenia relacji w sposób
satysfakcjonujący i nie widzą innej drogi dla siebie.
To jest trudna i bolesna decyzja, wymagająca sporej odwagi. Dla wielu klientów stanowi ona punkt zwrotny w życiu i niewielu z nich jej żałuje.
Czy to prawda, że Polacy przed ślubem nie rozmawiają o finansach i seksie? Z jakich tematów robimy tabu?
Nie rozmawiamy o ciąży, macierzyństwie i tacierzyństwie. Mamy w głowach
wyidealizowany obraz bycia rodzicem. Zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne.
Wyobrażamy sobie błogi stan, pełen pastelowych barw, a okazuje się, że to szalenie
nerwowy okres, który jest trudny dla małżonków, choć dla każdego z innych przyczyn.
Partnerzy dopiero uczą się, jak być mamą i tatą.
Dziecko to delikatne pudełko pełne niewiadomych, a do tego dochodzą nieprzespane noce, płacze, poczucie bezsilności, frustracji i zmęczenie. Jak w takim momencie znaleźć czas i siłę na seks i bycie z mężem? Inną kwestią jest też podział obowiązków między partnerami, o nich też bardzo często nikt nie rozmawia, a szkoda.
Patrząc przez pryzmat swojej praktyki zawodowej — dobre małżeństwo to wynik mocnego uczucia czy pracy?
Dobry związek to zawsze wynik pracy. Nie umniejszam rzecz jasna potęgi uczucia, ale
uczucia ewoluują, a to, co wypracujemy, zostanie i pozwoli nam przetrwać trudniejsze
momenty, bo ona zawsze przyjdą. Wśród nich są problemy zdrowotne, zmartwienia w
pracy, kłopoty finansowe i wiele innych.
Czy wizja małżeństwa, które w dzisiejszych czasach przetrwa to właśnie wizja
małżeństwa z rozsądku — nastawionego na pracę nad sobą, wspólny cel, ale
niekoniecznie motylki w brzuchu?
Trudno chcieć pracować nad relacją z kimś, do kogo nie żywimy uczuć. Zatem wizja
małżeństwa, które w dzisiejszych czasach przetrwa, jest zbudowana na miłości, ale i na
pracy. Przedkładamy romantyczny aspekt relacji nad fakt, że najważniejsze jest o nią
właściwie zadbanie. Warto dodać też, że nie ma nic złego w jasnym stawianiu oczekiwań.
Tylko na filmach wszystko dzieje się spontanicznie i romantycznie, a partner dokładnie
wie, jak zaspokoić nasze potrzeby, a nawet spełnić nasze marzenia. W normalnym życiu musimy czasami zaaranżować spontaniczne wyjście na randkę i nie ma w tym nic
niewłaściwego.
Czy w czasach, w których możemy być razem "bez papierka", małżeństwo ma jeszcze sens?
Największy! Małżeństwo oparte na uczuciu, ale i na rozsądku, uczciwości i partnerstwie,
jest pięknym przymierzem, które daje siłę. Pełni funkcję naszej ostoi, a przecież każdy z
nas potrzebuje bezpiecznej przystani.