Poznaj metodę wychowania S.U.W.E.M., a od razu dogadasz się ze swoim dzieckiem. Ja tak zrobiłam
Redakcja MamaDu
13 stycznia 2022, 12:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 stycznia 2022, 12:03
Jak w relacjach z dziećmi odnaleźć wolność, moc i radość? Wystarczy słuchać – powiedziałaby Naomi Aldort, autorka książki „Wychowywać dzieci, wychowywać siebie”. W ciągu jednej lektury jej poradnik pozwoli wam odkryć wasze wewnętrzne dziecko, które do tej pory organiczne zakazami i nakazami, nie doświadczyło w pełni wolności dzieciństwa. I zaprosi was i wasze dzieci do posmakowania nieograniczonej rodzicielskiej miłości opartej na zaufaniu.
Reklama.
S.U.W.E.M. to metoda rodzicielska wymyślona i wdrożona w terapii z rodzinami przez Naomi Aldort.
Szczegółowo opisana została w książce "Wychować dzieci, wychować siebie".
Filarami tej metody wychowawczej są: separacja, uwaga, empatia i moc.
Słyszeliście o metodzie S.U.W.E.M.? Ja dopiero ją poznałam, ale już zdążyła otworzyć mi oczy na rodzicielstwo, które nie wymaga stawiania żadnych ograniczeń.
Po odkodowaniu S - separacja (rodzica od pierwszych słów, które chciałby wypowiedzieć w reakcji na zachowanie dziecka), która nie jest intuicyjna, ale bardzo pomaga w zrozumieniu swoich pierwotnych reakcji, którymi krzywdzimy siebie i dziecko.
U - kierowanie uwagi na dziecko. W - wysłuchanie (co może wydawać się łatwe, ale wymaga zadania właściwych pytań), E - empatia, czyli poczucie więzi z dzieckiem oraz M - moc, którą możemy natchnąć dziecko do odważnego stawiania czoła światu.
Oddzielnie każdy z tych elementów metody ma już sam z sobie wielką moc zrozumienia dziecka. Razem - tworzą niezniszczalny pomost zrozumienia pomiędzy rodzicem i kilkulatkiem.
Bo do dobrej komunikacji wystarczy prowadzenie z dzieckiem rozmowy opartej na empatii. To ona powinna być naszym przewodnikiem po dzieciństwie. To nasz język i czyny kształtują dorosłość naszych pociech.
Naomi Aldort, autorka książki „Wychowywać dzieci, wychowywać siebie”, w której przedstawiona jest ta metoda Czytając przykłady przytaczane przez autorkę książki, rozumie się jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, że dzieci mają nam wiele do powiedzenia, tylko do tej pory być może nie udało nam się zadać im właściwych pytań.
Naomi Aldort prowadzi międzynarodowe warsztaty Wychowywać dzieci, wychowywać siebie, a także intensywne warsztaty rodzinne. Pisze dla wielu portali i czasopism parentingowych w anglojęzycznym świecie. Jej artykuły zostały przetłumaczone na język niemiecki, hebrajski, japoński, hiszpański i niderlandzki, a książka "Wychowywać dzieci, wychowywać siebie" na siedemnaście języków świata. Od teraz będzie dostępna także w Polsce.
I to wybrzmiewa w książce. Cała jest utkana z historii rodzinnych usłyszanych w gabinecie oraz sytuacji z życia, z którymi spotkała się autorka.
Co więcej, pojedyncze opowieści, to nie tylko studium zachowania dziecka, ale może przede wszystkim zajrzenie w głąb duszy rodzica, czasami innego niezrozumianego dziecka, które teraz wychowuje wymagającego kilkulatka.
Metoda S.U.W.E.M., którą w czasie czytania książki próbowałam na swoich dzieciach.
Ataki złości, lęk separacyjny, potrzeba płaczu- książka Aldort opowiada i odpowiada na wszystkie pytania dotyczące zagadnień rodzicielskiej codzienności, która potrafi przysporzyć nerwów, poczucia porażki i smutku.
Powrócę jednak do tego, że wraz z przewracanymi stronicami, starałam się wprowadzić w moje życie rodzinne metodę S.U.W.E.M. I to, co mogę powiedzieć to to, że na początku było mi bardzo ciężko zapytać siebie, jak powinnam właściwie zareagować na zachowanie moich dzieci.
Ugryzienie się w język za każdym razem, gdy na podłodze lądowało całe pudełeczko brokatu lub chłopcy bili się o zabawkę, pozwoliła mi na spowolnienie procesu decyzyjnego. A innymi słowy: zamiast krzyczeć, zapraszałam na rozmowę.
Książka Naomi Aldort nie przynosi wiedzy o nowych metodach wychowawczych, które zagwarantują, że dzieci będą zachowywać się w pożądany sposób. Nie proponuje także żadnych odkrywczych środków kontroli i dyscypliny. Uczy natomiast, jak rozumieć zachowanie dzieci i jak umożliwić im rozwój motywowany własnym wyborem i wolną wolą, a nie strachem.
Te same sytuacje widziane oczami dziecka i rodzica mogą, wbrew pozorom i za pomocą techniki stosowanej przez Naomi, prowadzić do tych samych rozwiązań - wzajemnego zrozumienia i pogłębienia miłości.