Dawno nie mieliśmy tak śnieżnego grudnia. Biorąc pod uwagę, że wiele dzieci już uczy się zdalnie, a lada dzień dołączy do nich reszta, rodzice szukają dla nich rozrywek. Niestety wcale nierzadko niebezpiecznych. Pewien 8-latek z województwa warmińsko-mazurskiego doświadczył tego na własnej skórze. W czasie kuligu chłopiec stracił palec.
Jak informuje tvn24.pl, w weekend w gminie Młynary pewien 33-latek zorganizował kulig dla dzieci. Mężczyzna przyczepił do samochodu osobowego prowizoryczne sanie z nart i usadził na nich troje dzieci. W czasie przejazdy prowizoryczne sanie przewróciły się i uderzyły w zmrożoną bryłę śniegu. W konsekwencji wypadku jedno z dzieci, 8-letni chłopiec, stracił kciuk lewej ręki.
Dziecko zostało przetransportowane do szpitala karetką. Kierowca był trzeźwy. Trwa dochodzenie policji.
Zagrożenie życia
Policjanci uczulają, że nieodpowiednio przygotowany kulig może zakończyć się tragicznie. W poniedziałek w Elblągu odbył się proces 40-latka, który zorganizował kulig. W wyniku uderzenia w drzewo w czasie przejazdu zginęła jego 15-letnia córka. Wyrok zapadł tego samego dnia.
Mężczyzna przyznał się do winy, jednak odmówił składania wyjaśnień. Złożył wniosek, o dobrowolne poddanie się karze. Obrońca zaproponował rok pozbawienia wolności na okres próby dwóch lat i wypłacenie zadośćuczynienia w wysokości 5 tys. zł na rzecz drugiej nastolatki, która w czasie wypadku doznała obrażeń. Sąd przychylił się do tej propozycji.
- Wszyscy chcemy, by nasze dzieci się śmiały, cieszyły, sprawiać im radość. Dzieci też nam ufają. I w tym przypadku to zaufanie skończyło się tragedią. (...) Takie zakończenie postępowania, czyli dobrowolne poddanie się karze jak i wymiar kary jest dla tej sprawy wystarczające i adekwatne- uzasadnił sędzia Wojciech Furman.
Kulig zgodnie z prawem
Zgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym za ciągnięcie za samochodem osoby, sań, nart, wrotek i podobnych pojazdów grozi mandat wysokości 500 zł i punkty karne. Jeśli policja skieruje sprawę do sądu, kara może być jeszcze wyższa.
Jednak najwyższa kara, jaką możemy ponieść za podobne "zabawy", to utrata życia lub zdrowia własnego dziecka.