
Reklama.
Spódnica na miarę
Szkoły przygotowują się do próbnego egzaminu ośmioklasisty. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w jednej z gdańskich szkół nauczycielka upomniała uczennice, że nie powinny tego dnia zakładać zbyt krótkich spódnic. Wszystko po to, żeby nie rozpraszać chłopców, którzy także będą pisali egzamin.Opisana sytuacja miała miejsce podczas lekcji religii. Nauczycielka, tak jak zwykle przed egzaminami w tej szkole, przerwała zajęcia z księdzem, by podczas 15-minutowej rozmowy opowiedzieć uczniom o technikach radzenia sobie ze stresem. Przy okazji poruszyła temat stroju odpowiedniego na egzamin. Z wytycznymi nauczycielki dotyczącymi długości dziewczęcych spódnic zgodził się także obecny przy rozmowie ksiądz.
O jedno zdanie za dużo
Dyrektor szkoły w rozmowie z "Wyborczą" potwierdził, że taka sytuacja faktycznie miała miejsce."Pani pedagog nie zaprzeczyła, że poruszyła temat odpowiedniego stroju na egzaminie, w tym długości spódnic uczennic. W swobodnej dyskusji z uczniami i uczennicami powiedziała żartem, że strój nie może rozpraszać uwagi ani dekoncentrować osób siedzących z tyłu. Ksiądz potwierdził, że takie rozmowy odbyły się podczas jego lekcji. Sam mam duszę feministy i nie uważam, że strój uczennic jest jakimś problemem. Nie żyjemy na Bliskim Wschodzie" – mówi dyrektor szkoły.
Dodał także, że ma zaufanie do swoich nauczycieli i nauczycielek, ale w tym przypadku pani pedagog powiedziała o jedno zdanie za dużo. "Nie chciała źle, ale w tej sytuacji się zagalopowała" - zakończył wypowiedź dla "Wyborczej".
W ogniu krytyki
Jak zaznaczył rodzic jednego z uczniów szkoły, jest tą sytuacją zdziwiony, ale podobne zdarzenia miały już miejsce w przeszłości. Oburzenie wyrazili także internauci. "Chłopców mają za gamoni, a dziewczynki zamknęliby w klasztorach", "W takim razie chłopcy powinni zakładać koszule z długim rękawem, bo ich muskuły mogą rozproszyć dziewczynki", "Ale głupota" – komentowali.Może cię zainteresować: 7 cytatów Czarnka, które dowodzą, że nie powinien być ministrem edukacji ani minutę dłużej