Bez przerwy krytykuję samą siebie. Mam poczucie winy, że nie jestem "wystarczająco dobrą mamą"
Iza Orlicz
12 października 2021, 15:11·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 października 2021, 15:11
Macierzyństwo bywa trudne, choć nie zawsze chcemy się do tego przyznać. Często udajemy, że wszystko jest w porządku, ale w środku zmagamy się z niepewnością, poczuciem winy, wewnętrznym głosem "znów zrobiłaś to źle”. Jak przestać być dla siebie tak surowym krytykiem?
Reklama.
Wiele mam ma czasem poczucie, że nie radzi sobie w tej roli i nie są "wystarczająco dobre".
Nasza czytelniczka pisze, że często krytykuje samą siebie, np. gdy jest zmęczona, nie ma siły na zabawę i włącza dziecku bajki.
Czasem wystarczy po prostu odpuścić, by znów cieszyć się z macierzyństwa.
"Jestem mamą 3-latka i 5-miesięcznej córeczki, obydwie moje ciąże były planowane i wyczekane. Już za pierwszym razem starałam się jak najlepiej przygotować do macierzyństwa, dużo czytałam na temat opieki i wychowywania dzieci. Ale u mnie teoria wciąż rozmija się z praktyką. Choć jestem mamą już kilka lat, to nadal czuję się w tej roli bardzo niepewnie” – pisze Agata.
Cały czas mam wyrzuty sumienia
Przyznaje, że często nie ma siły, jest zmęczona, nie radzi sobie z emocjami dzieci, które większość swoich potrzeb sygnalizują płaczem.
"Mam wrażenie, że na mojej macierzyńskiej drodze wciąż napotykam jakieś trudności i zaczynam winić samą siebie, że nie daję sobie rady. Np. synek poszedł od tego roku do przedszkola, nie mógł się zaaklimatyzować, ale postanowiłam być twarda i przeczekać ten najtrudniejszy okres.
Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że on płacze, a ja go tam zostawiam. Albo brakuje mi cierpliwości do córeczki. Wiem, że jest malutka, ale gdy noszę ją przez godzinę, a ona nadal płacze, mam dość. Myślę sobie wtedy: 'Beznadziejna z ciebie matka' – opisuje Agata.
Przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, że wciąż siebie krytykuje i podważa swoje rodzicielskie umiejętności, ale nie wie, jak wyjść z tego błędnego koła.
Nie mam siły na czytanie dziecku
"Powtarzam sobie, że jestem wystarczająco dobrą mamą, ale to zwykle nie pomaga. Mam wyrzuty sumienia, że np. synek prosi mnie o przeczytanie wieczorem książeczki, a ja zwyczajnie nie mam już na to siły.
Że czasem włączam mu bajki na godzinę, choć wiem, że to za długo. Albo niekiedy wkładam córeczkę do kojca, daję jej zabawki, ale sama siedzę obok i nie chce mi się angażować w zabawę. ‘Ale z ciebie wyrodna matka’ – myślę sobie wtedy i znów mam wyrzuty sumienia” – pisze Agata.
Gdy opowiedziała kiedyś o tym przyjaciółce, mamie trójki dzieci, ta uzmysłowiła jej, że w takich sytuacjach traktuje siebie z łagodnością.
"Powiedziała, że przy wszystkich obowiązkach, które są na głowie mam, powinnyśmy codziennie wręczać sobie medal. Stwierdziła, że dążę do jakiegoś wyimaginowanego ideału mamy i ten perfekcjonizm 'zje' mnie od środka. Mam odpuścić i kierować się jedną prostą zasadą: jeśli moje dzieci czują, że są kochane, to dzień był udany” – dodaje Agata.