Czy można kochać kogoś, z kim nie kochamy seksu? Czy nasz partner na całe życie musi być tym, z którym mamy najlepszy seks? A co jeśli osoba, z którą jesteśmy, odpowiada nam pod każdym względem poza łóżkowym?
Postanowiłam zapytać o to seksuolog i autorkę Akademii seksualnej mamy – Karolinę Piotrowską, o której więcej możecie dowiedzieć się na stronie Mama Seksuolog.
Czy partner na całe życie musi gwarantować nam satysfakcjonujący seks?
Zacznijmy od tego, że kiedy mówimy "na całe życie" to zaciera nam to perspektywę i często gubimy to, co jest tu i teraz. W długich relacjach obserwujemy taki proces, że im jest nam intymniej i bliżej, tym jednocześnie bywa trudniej w łóżku. Ciężko jednej osobie jednocześnie wejść w rolę "niebezpiecznego dawcy orgazmów" i "bezpiecznego misia, który przytuli przy bólu głowy".
A czasem mamy takie sprzeczne oczekiwania od partnerów i partnerek. Dlatego koncentracja na tym, co tu i teraz jest istotna, aby zdać sobie sprawę, na czym w danym momencie życia nam zależy.
Jednocześnie warto pamiętać, że w ciągu życia i naszych doświadczeń zmienia nam się zapotrzebowanie na seks i jest to zupełnie naturalne. Gdy na przykład w ciągu ostatnich kilku miesięcy urodziłyśmy dziecko, normalny jest zanik czy zmniejszenie ochoty na seks.
Są takie momenty w naszym życiu, gdy możemy spodziewać się spadku zainteresowania seksualnością i one nie muszą świadczyć negatywnie o kondycji relacji, o ile partnerom to pasuje.
Trudność pojawia się wtedy, gdy jedna ze stron mówi, że potrzebuje seksu i seksualności więcej czy lepszej jakości niż to, co jest teraz.
Wtedy partnerzy muszą popracować nad relacją seksualną, ale o ile obydwoje chcą...
Oczywiście, przy seksualności mówimy o tym, że praca nad seksualnością jest możliwa, ale wtedy, kiedy my tego chcemy. Warto pamiętać, że jednym z częstych motywów pracy nad seksualnością jest sama chęć zachowania relacji.
W gabinecie czy na szkoleniu online, które prowadzę ( Akademia Seksualnej Mamy) są kobiety, które przychodzą i mówią wprost: w tym momencie nie odczuwam potrzeb seksualnych i może nie chcę seksu teraz, ale zależy mi na relacji z partnerem/ką i stąd moja motywacja, żeby poprzyglądać się własnej seksualności.
Mówimy jednak o pewnym okresie w życiu, w którym straciłyśmy ochotę na seks. Ale co jeśli wchodzimy w nowy związek i okazuje się, że partner odpowiada nam wszędzie poza sypialnią?
Na początku relacji brak fajerwerków w sypialni nie jest niczym niezwykłym. Partnerzy potrzebują czasu i budowania intymności, żeby się otworzyć, poznać, wypracować techniki seksualne, które pozwolą im na osiągnięcie satysfakcji seksualnej. Kluczowe jest to, na ile rozmawiamy ze sobą o seksie i na ile mamy dobre chęci.
Bo jeśli my chcemy, ale brakuje nam umiejętności technicznych, to jest to do wypracowania, tylko musimy się komunikować. Ale jeśli my nie mamy chęci i otwartości na tę sferę życia, to może być potencjalna trudność i pozostawienie jednej ze stron z niedosytem.
Czasem może być również tak, że są chęci, ale brakuje zdolności do komunikowania się. Niestety o seksie i seksualności nie nauczono nas rozmawiać dlatego czasem uwagi czy sugestie drugiej osoby odbieramy zbyt personalnie.
A jeśli mimo rozmów i starań z partnerem wspominamy naszych byłych, z którymi może na co dzień było mniej różowo, ale w sypialni zdecydowanie goręcej? Taka tęsknota chyba też coś oznacza.
Przy porównywaniu partnerów musimy pamiętać, że w poprzednich relacjach działo się jednak coś, z powodu czego nie jesteśmy już z tą osobą. Ten człowiek jednak nie pasował nam pod wszystkimi względami.
Z drugiej strony dobrze jest znać swoje preferencje seksualne. Dzięki temu możemy jasno komunikować osobie, z którą się wiążemy na jakim rodzaju bliskości, intymności, seksualności nam zależy. Co jest dla nas ważne, co mniej istotne, a gdzie przebiegają nasze granice i na co nie mamy zgody.
Wtedy również możemy powiedzieć otwarcie, że seks i seksualność są dla nas ważne i nie chcemy z tych potrzeb rezygnować. Pytanie, co stanie się dalej. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że my przyjmujemy perspektywę monogamiczną, bo żyjemy w świecie, który mówi nam, że to właściwy wzór związku.
Są jednak ludzie, którzy żyją w innych układach i jeśli partnerom to pasuje, relacja może być otwarta bądź półotwarta. Partnerzy wtedy decydują, że wartością jest dla nich to, jak wygląda życie poza sypialnią i oboje zgadzają się na to, że ich potrzeby seksualne będą spełniane (przynajmniej częściowo) z innymi ludźmi.
Czy niedopasowanie seksualne to wystarczający powód, żeby zakończyć relacje?
Dla jednych osób seks będzie na tyle kluczową kwestią, aby to zrobić, zaś dla innych sfera seksualna będzie mniej ważna i dana osoba będzie w stanie żyć bez zaspokojenia tych potrzeb. Zdecydowanie kobietom jest trudniej podjąć tę decyzję – decyzję o zakończeniu relacji, "tylko" z powodu braku seksualnej satysfakcji.
Bo zostałyśmy wychowane we wstydzie i poczuciu, że kobietom nie wypada mieć potrzeb seksualnych.
Tak, uczy się nas, że seks nie jest dla kobiet aż taki ważny. Powtarza nam się, że "seks to nie wszystko". Poznawanie siebie i rozumienie tego, co dla nas naprawdę istotne to jest proces. Często ludzie przechodzą tą drogę właśnie w ramach psychoterapii, przyglądając się swoim wzorcom, przekonaniom temu, czy w życiu pozwalano im na doświadczanie przyjemności.
W ramach terapii zdarza się więc, że ludzie odkrywają, że seks jest aspektem życia, z którego nie chcą zrezygnować. Bo jest dla nich wartościowy i ważny. Jednocześnie są też osoby, które dochodzą do zupełnie innych wniosków, że wartością na ten moment w życiu jest coś innego i są w stanie nadal dobrze żyć, nie będąc aktywnym seksualnie.
Natomiast prawdziwe jest stwierdzenie, że osoba, która ma zachowany popęd seksualny i jednocześnie nie ma możliwości jego zaspokojenia, doświadcza frustracji, cierpi. I właśnie to cierpienie często jest motorem działania, np. zachęca nas do rozmów bądź rozpoczęcia terapii.
Czasem też wdajemy się w inną relację poza związkiem, by zaspokoić seksualne potrzeby.
Zdrada bywa strategią na niesatysfakcjonujący seks. Jeśli nasze potrzeby seksualne nie zostają zaspokojone w relacji, mamy faktycznie kilka dróg. Pierwsza to się rozejść, druga to zdradzić czy poszukać zaspokojenia gdzieś indziej, trzecia to zaakceptować to, że będę niezaspokojona. Zdecydowanie trudniej jest odejść od partnera, który daje nam zaspokojenie w łóżku, bo orgazmy są niesamowicie więziotwórcze.