Kubuś potrzebuje pomocy.
Kubuś potrzebuje pomocy. Fot. Materiały prywatne
Reklama.

Tyle już przeszedł

"Kiedy najbardziej chciałam go wziąć w ramiona i przytulić, kiedy swoją miłością, chciałam ratować jego życie, mogłam tylko stać z boku i patrzeć. (...) Kubuś dostał 2 punkty na 10, bo tyle dostają dzieci, które nie są w stanie samodzielnie żyć. Mój synek potrzebował reanimacji, by przetrwać pierwszą dobę..." - tymi słowami zaczyna się apel pani Elwiry, mamy Kuby, która próbuje zebrać brakującą kwotę na leczenie syna.
Chłopiec ma zespół Dravet - to ciężka postać padaczki, po terapii przeprowadzonej w Niemczech udało się zmniejszyć ilość napadów padaczkowych z 300 do kilku dziennie. Kuba miał przeprowadzoną terapię komórami macierzystymi, w końcu zaczęło być lepiej. Jednak okazało się, że część kręgosłupa chłopca nie rośnie, tylko rotuje wokół własnej osi.

Jedyna szansa jest w Stanach

Kręgosłup Kubusia jest tak krzywy, że ma ciągle zapalenia płuc, jego organy są miażdżone, bez operacji Kuba umrze. W piątek chłopiec wyszedł po kolejnej hospitalizacji ze szpitala. Teraz czeka w domu na informację, czy uda się pojechać do USA na operację.
"Jeden dzień pobytu na oddziale w USA kosztuje 5 346.60 dolarów, pobyt czterodniowy został wyceniony na kwotę 92 122.58 dolarów, jednak nie wiadomo czy pobyt się nie przedłuży, musimy liczyć się z takim scenariuszem. Dodatkowym wydatkiem jest przelot do miejsca docelowego czy zakwaterowanie" - czytamy w apelu.
Zbiórka opiewa na niecały milion złotych: 925 108 zł, z czego ponad 600 tysięcy już zebrano. Jednak brakujące 267 tysięcy nadal jest poza zasięgiem rodziny. Zwłaszcza że czasu jest niewiele, bo do końca lipca rodzina musi opłacić pobyt w klinice. Zostało 11 dni...

Brakuje niewiele

- Dla nas to ogromna, niewyobrażalna kwota - mówi pani Elwira w rozmowie z Mama:Du. - Ale wierzę, że się uda, musi się udać, nie mam śmiałości pisać do mediów czy znanych osób, żeby pomogli - słyszę w słuchawce. Rozmowę kilka razu przerywa nam Kuba, który chce od mamy buziaka.
- To taki nas przytulasek, ciągle chce być na rękach, kiedy zbliżają się do niego bracia, od razu ich zaczepia, jest bardzo towarzyski. Ta operacja, to jego jedyna szansa, a sami nie mamy skąd wziąć brakujących 267 tysięcy - mówi kobieta. Pani Elwirze łamie się głos, kiedy opowiada o cierpieniu syna.
Razem możemy zebrać te pieniądze i dać Kubie szansę na lepsze życie. Prosimy w imieniu Kuby i jego rodziny udostępnij zbiórkę, link bezpośredni znajduje sięTUTAJ.