Młodzi rodzice bombardowani zewsząd idealną wizją tego, jak powinna wyglądać ich rodzina. Mówi się nam, że konflikty należy szybko i skutecznie rozwiązywać, a my, wychowani w latach 80. i 90. nie mamy odpowiednich wzorców. Kiedy sami byliśmy dziećmi, królowały nieco inne metody wychowawcze, niż dzisiaj i często brakuje nam narzędzi, by poradzić sobie z agresją dziecka, więc próbujemy ją tłamsić. Niepotrzebnie.
Tłumiona złość, w końcu znajduje ujście, ale najczęściej w formie agresji, dlatego warto rozładowywać ją na bieżąco.
Jeśli sami nie potrafimy dać ujścia naszym emocjom, nie mamy szansy nauczyć tego dzieci, dlatego tak ważne jest, aby zmiany zacząć od siebie.
Każde dziecko musi czuć, że niezależnie od emocji, które przeżywa, jest akceptowane przez opiekunów w całości.
Agresja, to zmaterializowane emocje
Dziecko, które czuje się przytłoczone, coś poszło nie po jego myśli, nie będzie się złościć wewnętrznie, jak mają to w zwyczaju dorośli. Dziecko jest szczere w każdym calu i wszystko, co dzieje się w jego wnętrzu, widać też w jego zachowaniu. Kiedy jest szczęśliwe, głośno się śmieje i podskakuje, kiedy się zezłości, krzyczy, tupie, a czasem bije.
O istnieniu tej autentyczności dużo pisze ceniony duński psycholog Jasper Juul. Żeby pozwolić dziecku na prawdziwe reakcje, sami musimy zdjąć maski. Udawanie spokoju, kiedy wewnętrznie się gotujesz, daje dziecku sprzeczne sygnały, a dzieci uczą się przez obserwację opiekunów, jeśli tłumimy przy nich własne emocje, dostają komunikat, że tak trzeba.
Jeśli coś cię złości, powiedz to jasno "jestem zła, ponieważ nadal nie posprzątałeś po śniadaniu, mimo że o to prosiłam", "nie lubię kiedy mnie ignorujesz". Ważne, żeby konstruować wypowiedzi tak, aby nie obwiniać, nie ganić i nie piętnować dziecka, a jedynie opowiedzieć o swoich odczuciach.
Tak bardzo różnią się te komunikaty, od tego, co wykrzyczymy w złości "jesteś strasznym bałaganiarzem, ciągle zostawiasz po sobie naczynia". A tak to się skończy, jeśli nie wyrazisz swojego gniewu od razu. Bo tłumiona złość w końcu wybuchnie, znacznie mocniej. Chowając w sobie emocje, sprawiamy, że narastają, w końcu trudno jest sobie poradzić z frustracją.
A wtedy złość zmienia się w agresję, bo słowa, to też przemoc. Warto więc dać upust złości od razu, aby do przemocy w żadnej formie nie dochodziło.
Ta praca zaczyna się od rodzica
Żeby nauczyć dziecko, jak radzić sobie ze złością, trzeba zacząć zmiany od siebie. Jak mówi Juul, bardzo ważne, abyśmy sami potrafili wyrażać swoją złość w sposób, który nie rani innych. Warto się jednak przyłożyć do nazywania uczuć, które odczuwamy, od najmłodszych lat należy też nazywać uczucia dziecka. "Widzę, że cię to złości", to doskonały przykład na to, żeby pomóc dziecku w odnalezieniu odpowiednich określeń na emocje, które odczuwa.
Bez naszych wskazówek, mapy emocji, maluch sam nie powiąże targających nim uczuć z tym, co dzieje się w jego głowie. A to kluczowa umiejętność, jeśli chcemy, aby wyrósł na świadomego własnej wartości człowieka. Na rozpoczęcie tego procesu nigdy nie jest za późno, nawet jeśli za tobą już dziesięć lat rodzicielskiej drogi, usłanej niezliczonymi awanturami, od dziś spróbuj postępować inaczej.
Znajdźcie swój system
Duński psycholog zwraca uwagę na to, że jeśli damy dziecku przestrzeń na wyrażanie swojej złości, znacznie zmniejszymy szansę na rozwinięcie się u niego agresywnych zachowań wobec innych. Kiedy dziecko się złości, pozwól mu krzyczeć, tupać, wyrzucić z siebie fizycznie negatywne emocje.
Czasem pomaga porwanie starej gazety, innym razem poduszka do boksowania. Ważne, aby wyrobić w sobie nawyk wyładowywania agresji, bez krzywdzenia innych osób. Najlepiej tu i teraz, bo tłumienie tych zachowań może spowodować lawinę, kiedy czara złości się przeleje.
Daj przestrzeń
Najważniejsze to uświadomić sobie, że dziecko to człowiek, który ma prawo odbierać świat inaczej niż my. Kiedy zaczyna się złościć, daj mu do tego przestrzeń. W wielu przypadkach maluch, którym targają emocje, daje nam komunikat, że potrzebuje nas w tym momencie. Zamiast uspokajać dziecko na siłę, warto być obok, bo rodzić jest dla dziecka bezpieczną przystanią.
Niezależnie od tego czy akurat chce się pośmiać, pobawić, czy rozładować napięcie. Zdaniem Juula, obecność rodzica w każdej życiowej sytuacji daje dziecku poczucie całościowej akceptacji, tak potrzebnej, żeby być sobą. Jeśli zbyt szybko zaczniemy podsuwać dziecku rozwiązania, może poczuć, że nie akceptujemy go w tym momencie. Dlatego poczekajmy, aż samo zaprosi nas do swojej przestrzeni.
Napady złości przy innych
Dzieci, szczególnie młodsze mają skłonność do "urządzania scen" w miejscach publicznych, wtedy pod presją otoczenia pojawia się w nas pokusa, aby przerwać taki atak złości. Poczucie, że wszyscy na nas patrzą, oceniają, komentują zachowanie naszej pociechy, a co gorsza próbują nam radzić, może frustrować.
Nie da się zadowolić wszystkich. Tu trzeba dokonać wyboru, zastanowić się, czy karcące spojrzenie przechodniów jest dla nas ważniejsze niż nasze dziecko. Odpowiedź wydaje się oczywista. Jeśli złość dziecka przybiera na sile i maluch zaczyna nas bić, to oczywiście nie możemy się na to godzić.
Jednak zamiast karcenia go i wygrażania konsekwencjami, znacznie rozsądniejszym jest rzeczowe wyjaśnienie mu, że rozumiemy emocje, które nim targają, jednak nie ma w nas zgody na bicie. Atak fizyczny powstrzymujemy i wyjaśniamy, dlaczego jest zły. Należy jednak pamiętać, że dzieci nie uczą się panować nad swoimi emocjami w ciągu kilku dni.
Obsługa emocji jest bardzo trudna i jej nauka trwa latami. Dla młodszych dzieci gryzienie, drapanie i bicie często jest kuszącą, bo najłatwiejszą metodą rozwiązywania konfliktów. Ale można nad tym zapanować.
Skąd wiedzieć, co podziała na moje dziecko
Najskuteczniejszym sposobem jest zapytać. To, co działa na jedno dziecko, zupełnie nie sprawdzi się na innym. Jeśli mamy więcej potomstwa, szybko zauważamy, że każde z dzieci ma nieco inne usposobienie. Potrzeba reakcji opiekuna w trudnych momentach, zmienia się też na przestrzeni czasu.
Dojrzewa dziecko, dojrzewamy my, z czasem pojawiają się hormony. Swoje metody trzeba więc na całej drodze rodzicielskiej niejednokrotnie modyfikować. A nawet najlepszy specjalista nie poda nam ich na tacy, bo każda rodzina jest inna.
Najważniejsze, to nie tłumić złości, a sposób na poradzenie sobie z nią, każdy znajdzie własny. Jednak zanim zaczniemy "naprawiać" dziecko, trzeba uporać się z własnymi emocjami.