"Efekt placu zabaw" po zamknięciu szkół - tego rząd nie przewidział? Skończcie z tą farsą
Iza Orlicz
21 kwietnia 2021, 14:48·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 kwietnia 2021, 14:48
Przedszkolaki wróciły do placówek, dzieci, które chodzą do szkoły, również najmłodsze roczniki, nadal uczą się zdalnie. Coraz bardziej przypomina to jednak farsę, bo rodzice nie izolują dzieci od rówieśników. Świadczą o tym pękające w szwach place zabaw.
Reklama.
Dzieci nie chodzą do szkoły i uczą się online, ale spotykają się z rówieśnikami na co dzień.
Podczas ostatnich ciepłych dni place zabaw były po brzegi wypełnione dziećmi.
Dlaczego rodzice pozwalają spotykać się swoim dzieciom z rówieśnikami?
Dzieci w wieku 3-6 lat wróciły do placówek przedszkolnych, ale już ich o rok czy dwa starsi koledzy nadal uczą się online. Czy chronimy ich w ten sposób przez zakażeniem koronawirusem?
Dzieci tęsknią za sobą
Wątpię, bo rodzice nie izolują swoich dzieci przed rówieśnikami. Argumentują, że mają już dość, bo ile czasu można trzymać dziecko z dala od innych? Po całych tygodniach uczenia się w domu i "spotykania się” z kolegami tylko przez kamerkę, chcą by ich dziecko miało namiastkę normalności. Dlatego, gdy zrobiło się ciepło, pozwalają swoim dzieciom spotykać się na placach zabaw czy na łonie natury.
– Jeden rodzic wysłał maila do innych, czy dzieci z klasy chciałby się umówić w parku. Odzew był ogromny i spotkała się prawie cała klasa. Dzieci były za sobą stęsknione, poza tym miały tak niespożyte zasoby energii, że prawie przez całe dwie godziny biegały. Z radością obserwowałam moje dziecko, które po prostu wyglądało na szczęśliwe – przyznaje mama Franka, który chodzi do pierwszej klasy.
Pandemia trwa, ale decyzje podejmowane przez rządzących nie zawsze są zrozumiałe. Czy są jakieś dane o tym, że żłobki i przedszkola nie są źródłem zarażenia, ale szkoły już tak?
– Dla mnie to jest jakaś farsa. Gdy rozpoczęła się ponowna nauka zdalna związana z trzecią falą, znów izolowaliśmy naszego syna od innych. Ale ile można? I jaki jest tego sens, skoro zarówno ja, jak i żona chodzimy normalnie do pracy. Teraz pozwalamy mu na normalny kontakt z rówieśnikami – przyznaje tata drugoklasisty.
Była drażliwa i smutna
Problem nie dotyczy zresztą tylko najmłodszych roczników w szkołach, ale też starszych uczniów. Czy nie powinno się wziąć pod uwagę narastających problemów psychicznych dzieci i przynajmniej pozwolić na powrót do szkół w systemie hybrydowym?
– Ja już od kilku miesięcy pozwalam córce spotykać się z koleżankami. Była tak przygnębiona, rozchwiana emocjonalnie, drażliwa i momentami smutna, że musiałam rozważyć, czy bardziej boimy się ponownego zachorowania na covid, czy depresji dziecka.
Wychodzi kilka razy w tygodniu z koleżankami na spacer, rower lub rolki, ma lepsze samopoczucie, chociaż cały czas się pyta, kiedy w końcu wróci do szkoły – opowiada mama szóstoklasistki.